Strona:Maria Rodziewiczówna - Szary proch.djvu/60

Ta strona została skorygowana.

— Na weselu tem ni was nie będzie, ni mnie.
Potem robotę swą na ramiona wziął i na podwórze z nią wyszedł, jakby od ciekawości kobiecej uwolnić się chciał co najprędzej. Nie widać po nim było ni dumy z syna ni radości z jego powrotu. Twarz jego obsiadła powaga smutna zamyślenia, czasem błyski tajnego rozdrażnienia. Jeszcze mniej się odzywał, niż zwykle.