Strona:Maria Rodziewiczówna - Wrzos.djvu/253

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pani mnie bierze za kogoś innego! — rzekł twardo. — Pytał mnie profesor Downar, czy miałem narzeczoną. Skądże? Gdybym miał, toby mnie nie opuściła dlatego, że mnie los podeptał, żem był nędzny, słaby, zgnieciony nieszczęściem. Alem ja sam był i sam jestem, i sam będę. Narzeczonej nie miałem i mieć nie mogę, bo nie posiadam ni pieniędzy, ni świetnego stanowiska, a przecie mej idei kobiecie nie ofiaruję na zabawkę i poniewierkę! Ale, pani daruje, chorzy czekają!
Stała bez słowa, bez myśli, niezdolna się bronić, domęczona już tym ciosem. On wyszedł.