rą, wodospad Siklawéj Wody jest nierównie wspanialszym; wtenczas bowiem już nie podzielony na dwa strumienie, ale jako jedna rzeka i jednym łukiem spada w otchłań. Oprócz głównego strumienia Siklawéj wody spada tu jeszcze kilka potoków; te jednak nierównie są węższe i nie tak gwałtowne, nie zwracają więc nawet na siebie uwagi.
Droga do wodospadu, lubo nie bardzo trudząca, jednak trzy ćwierci mili długa, zmęczyła nas dosyć. Oblani potem, strudzeni i spragnieni, usiedliśmy na kamienistym upłazie, okrytym grubą trawą i roszonym ciągle deszczem wodospadu. Zaspokoiwszy pragnienie i niepospolity apetyt, który wzbudziła niemal dwugodzinna podróż i powietrze górskie, pokrzepieni na siłach, mając przed sobą jeszcze długą i przykrą drogę, pożegnaliśmy Siklawą Wodę.
Od wodospadu dopiero rozpoczyna się podróż rzeczywiście mozolna i trudząca, zwłaszcza dla nieprzywykłych do podobnych wypraw. Wspinając się dosyć stromo po płytach skalistych, oślizłych od wody, stanęliśmy wkrótce w dolinie Pięciu Stawów, najdzikszéj na północnéj stronie Tatrów. Żeby jednak opisem moim nie dać powodu do przesadzonego wyobrażenia o trudach, z jakiemi doliną Roztoki i obok wodospadu Siklawéj Wody dochodzi się do doliny Pięciu Stawów, winnam tu nadmienić, iż węgle wypalane w dolinie Roztoki, na wózkach stamtąd wywożą; niemniéj, iż tą samą drogą, którą dążyliśmy do Pięciu Stawów, z tamtejszego szałasu spieszyło dwóch juhasów z koniem, obładowanym obońkami z mlekiem i serem, do Jurgowa na odpust św. Anny. Gdyby nie naoczne przekonanie, nigdybym nie była uwierzyła, iż obok wodospadu Siklawéj Wody koń zdoła wyjść i zejść. Stąd więc wnosić można, iż gdzie koń przejdzie, tam dla człowieka żadnego niema niebezpieczeństwa.
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/103
Ta strona została skorygowana.