mną łachę zlodowaciałego śniegu tak ślizkiego, że ledwie można było utrzymać się na nim; nasz przewodnik ślizgał się jeszcze bardziéj od nas. Ta droga zmęczyła nas więcéj, niż cała dotychczasowa podróż.
Dostawszy się na wązki grzbiet Opalonéj, trzeba było spuścić się na dół, chcąc dojść do Morskiego Oka, leżącego blisko 2000 stóp niżéj od Pięciu Stawów. Nigdy wychodzenie pod górę, lubo na pozór trudniejsze, nie umęczy tyle, jak spuszczanie się na dół po stroméj pochyłości zasłanéj ślizką trawą, pod którą kryły się kamienie usuwające się pod nogami. Zmęczeni tą przeprawą, najmniéj godzinę trwającą, upadający prawie z gorąca i utrudzenia, ochłodziliśmy się cokolwiek w cieniu lasu, a woda z napotkanego przy drodze źródełka orzeźwiła nas tak, że dość spiesznie mogliśmy zdążać kamienistą drogą prowadzącą wprost do Morskiego Oka. W szałasie stojącym już w dolinie Białki, może na kwadrans drogi przed Morskiém Okiem, zmówiliśmy wioślarzy do pływania po jeziorze i kupiliśmy konewkę kwaśnego mleka.
Była już godzina druga z południa, słońce ognistym żarem sypało w dolinę zamkniętą olbrzymiemi opokami. Szczęściem nie brakło nam teraz ochłody; tuż przy szałasie biło obfite źródło, jedno z najzimniejszych w całych Tatrach (+ 3°,3 R.). Napiliśmy się do woli téj wybornéj wody, a jednak pomimo zmęczenia nic nam to nie szkodziło. Z jakiémże utęsknieniem spieszyłam na powitanie Morskiego Oka, którego obraz najlepiéj utkwił mi w pamięci z pierwszéj naszéj wycieczki, które nietylko zachwyciło mię swoją pięknością, ale jakąś niepojętą władzą przywiązało do siebie, jak żadne z miejsc dotąd widzianych! Zaiste, trudno wystawić sobie coś wspanialszego, coś równie czarującego, jak to jezioro. Widziałam kilka innych jezior tatrzańskich, a jednak Morskie Oko nie straciło nic na poró-
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/109
Ta strona została skorygowana.