Po prawéj stronie sterczy skała mająca podobieństwo do sowy, grobowego stróża tych ruin, co jakby wypłoszona z ukrycia szczękiem oręża, skamieniała na miejscu. Ale tu każdą skałę opisywaćby potrzeba, bo każda godną jest pióra poety, lub pędzla biegłego malarza, każda do wyobraźni przemawia. Wysmukłe świerki wieńczą te urwiste opoki, stroją każdy załamek, każdy zakątek. Gdzieniegdzie splatają z niemi konary swoje klony i jarzębina, których majowa zieloność z ciemniejszą barwą świerków, piękny odcień tworzy. Mnóstwo krzewów i różnobarwnych alpejskich kwiatów, pomiędzy niemi pachnące białe goździki, i prześliczne astry, czepiają się tych skał nieraz prostopadłych jak ściana, tak że często nie możemy wyjść z podziwienia, jak się tam mogą utrzymać owe roślinki, w co zapuścić korzonki, skąd pożywne ciągnąć soki. Miejscami rozsuwają się nieco skały, a wtedy wśród ciemnéj lasów zieleni, ukazuje się jaka rozkoszna polanka, lub głęboki przepaścisty wąwóz, z którego bystry potok wypada. Nie raz zdaje nam się, że dzikie, wyniosłe skały zamkną już dolinę, gdy tymczasem rozwija się ona daléj jak czarodziejska wstęga, coraz nowe ukazując nam widoki. Tu nie ma dwóch skał, dwóch drzew do siebie podobnych, wszędzie czarująca rozmaitość zachwyca. W głębi wznosi się wspaniały szczyt Pysznéj zamykającéj Kościeliską dolinę[1].
Dno doliny tak jest wązkie, że obok Dunajca który w niezliczone wijąc się zakręty, huczy, pieni się, szumi, przewala się już nie po drobnych kamykach, ale po potężnych, skalistych progach, ledwie przeciska się droga popod samemi skałami; niekiedy nawet wspina się na
- ↑ Dolina Kościeliska ma 1¼ mili długości, rachując od wstępu do stóp Pysznéj.