rząt nad przepaść otwierającą się u stóp Kondratowéj[1]. Stanęliśmy nareszcie na szczycie (6337 st.), a widok, jaki nam się tutaj przedstawił, wynagrodził sowicie trudy kilkogodzinnéj podróży.
Wspaniały łańcuch Tatrów roztoczył się przed naszemi oczami w całym ogromie swoim; skaliste turnie, dziko poszarpane z najdziwaczniéj poszczerbionemi szczytami piętrzyły się jedne nad drugiemi; wglądaliśmy w ten labirynt urwistych wąwozów, dolin, przepaści, rozpadlin, w których jeszcze bezpiecznie panowała zima, nie lękając się ognistych słońca pocisków, bo te, jak o stalowy pancerz rycerza, o jéj śnieżną, zlodowaciałą odbijają się skorupę. Od wschodu sterczy grzbiet Wielkiéj Koszystéj obok niéj Mała Koszysta, daléj piętrzą się Kościelec i Swinnica, Mięguszowska, Rysy i inne groźne turnie otaczające pięć Stawów i Morskie oko. W głębi wznosi się dumnie Lodowa turnia, Ganek i inne Tatrów spizkich olbrzymy. Najwspanialéj tutaj występuje Krywań, królujący nad wszystkiemi szczytami sterczącemi od południa[2], i Hruby Wiérch, na którego
- ↑ Konie wraz z owcami spędzające cale lato na paszy w głębi gór, odwykają zupełnie od widoku obcych ludzi i stają się bardzo lękliwemi. Opowiadano nam z tego powodu smutny wypadek, jaki się zdarzył niedawno temu pod Giewontem. Kilkanaście koni pasło się tam spokojnie, gdy jakiś góral przechodząc tamtędy, czyto przez nieostrożność, czy naumyślnie, machnął kilka razy czuchą; konie wystraszone, szalonym puściwszy się pędem, nadbiegły nad głęboką przepaść, a nie mogąc się wstrzymać, wszystkie w nię wpadły i zabiły się.
- ↑ Piękna ta skalista góra ma kształt piramidalny; wierzchołek jéj niezbyt ostry, jest znacznie pochylony ku wschodowi. To skrzywienie szczytu nadało téj turni nazwę Krywania czyli Krzywania, jak ją nazywają górale spolszczając słowackie nazwanie. Od północy Krywań zupełnie prostopadłą wznosi się ścianą, bok jego zachodni jest położysty i bardzo rozciągły, wschodni urwisty i stromy.