Nazajutrz pogoda była zupełna, na całém niebie ani jednéj chmurki. O szóstéj zrana wyruszyliśmy z Walą i drugim góralem, który niósł nasze zapasy. Piękna droga prowadząca do Kuźnic i Kalatówki za rannego chłodu tym przyjemniejszą się wydawała. Lasy i trawniki w obfitéj skąpane rosie, świeższą, piękniejszą uśmiechały się zielonością, a w drżących na listkach i kwiatach kropelkach, tęczowe jaśniały barwy. Śnieżne, skaliste szczyty ponad ciemne wystrzelające lasy, rysowały się wyraźnie i śmiało na czystym lazurze. Powietrze lekkie i chłodne tchnęło świeżością wiosenną. Minąwszy piękną polanę Kalatówkę, wypoczęliśmy nieco przy szumiącém źródle u jéj podnóża i orzeźwiliśmy się wyborną wodą. Od Kalatówki droga prowadzi ciągle ciemnym lasem aż do szałasów stojących u stóp góry Goryczkowéj, przez którą trzeba się przeprawiać na liptowską stronę.
Wejście na obszerny grzbiet Goryczkowéj (6324 st.) jest wcale łatwe, a widok, jaki się stąd przedstawia, wszelkie wynagradza trudy. U stóp naszych w niezmiernéj głębi, leży dolina zagięta w łuk ciągnący się od południa ku wschodowi, a wypukłością na północ zwrócony. Południową część téj doliny nazywają Jaworową, wschodnią, doliną Wiercichy[1]. Tę ostatnią zamyka wyniosły grzbiet wznoszący się ku wschodowi, także Wiercichą zwany. Dolina ta zasługuje na uwagę z tego względu, że gdy wszystkie inne przerzynają na poprzek pasmo Tatrów, ona ciągnie się wzdłuż niego. Na dnie
- ↑ Wszyscy niemal autorowie niemieccy piszący o Tatrach, począwszy od Sydowa, nazywają tę dolinę Tycha i tak ją oznaczają na mapach. Dolina spizka Pod-upłazki, zowie sią u nich Podieplazki lub Oplacki, Granat nazywają Szedem-Granatuw i tym podobne dziwolągi. Nie pojmuję jak Niemcy, tak się przechwalający naukową swoją sumiennością, mogą tak niemiłosiernie kaleczyć i przekręcać pol-