ale nawet w zapatrywaniu się na naturę, częstokroć tak wspaniałą i piękną. Czémby były Tatry bez myśli o ich Stwórcy? Trupem, olbrzymim trupem, którego widok na pierwsze spojrzenie wprawia w zdumienie, lecz wkrótce powszednieje, bo żadnéj nie budzi sympatyi, bo ta masa granitu milczy, jak sfinks. Ale spojrzyjmy na Tatry z Bogiem w myśli i w sercu, spojrzyjmy na nie, jako na dzieło wszechmocnéj Jego ręki, a zaraz wszystko się zmieni i do życia rozbudzi. Te groźne turnie, przed chwilą martwe, milczące, przemówią do nas o potędze Stwórcy, huk potoków, szum lasów chwałę nam Jego opowie. Wszystko, wszystko, od kamienia, co leży nad brzegiem potoku świetną purpurą odziany i woń swą miłą śle do nieba, aż do wspaniałéj turni kąpiącéj w obłokach szczyt swój ubielony śniegiem, zwraca ku Bogu duszę i serce, rozrzewnia, unosi, uwielbieniem i czcią ku Niemu przejmuje.
Prawda, że dla lubiących się zastanawiać, każda trawka z łąk naszych, każdy listek z wierzby nad cichą wodą, każde ziarnko piasku nie mniejszym jest wszechmocności Stwórcy dowodem, jak ten olbrzym tatrzański; ale te cuda, na które ciągle patrzymy, już nam spowszedniały i wydają się rzeczą tak prostą i naturalną, jak codzienny wschód i zachód słońca, jak kolejna zmiana pór roku, i trzeba dopiero widoku takiego, jak Tatry, aby nas wprawić w zdumienie, upokorzyć i podnieść zarazem ku Bogu.
Jeżeli gdzie, to tutaj, gdy nas obstąpią skamieniałe pomniki wielkości i potęgi Stwórcy, gdzie oko napróżno szuka tego życia i ruchu, do jakiego nawykło, bo wszędzie głaz zimny prawie wyłącznie rozpościera panowanie swoje; jeżeli gdzie, to tutaj budzi się nieopisana tęsknota za tą Istotą przedwieczną, któréj ożywia nas tchnienie; tutaj więcéj niż gdziekolwiek wabi nas jasny błękit nieba; ale tutaj także czujemy się zu-
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/200
Ta strona została skorygowana.