Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/202

Ta strona została skorygowana.

stroméj ześliźnie się ścianie, w lot przeskoczy głębią przepaści.
Zejście z Wiercichy w głęboką dolinę Ciemnych Smreczyn jest dosyć trudzące; spuściwszy się już znaczny kawał, usłyszeliśmy głośne szczekanie, i wkrótce po drugiéj stronie potoku zobaczyliśmy dwa ogromne psy owczarskie, ujadające na nas. Wyznam szczerze, że lubo taki widok, jaki miałam ciągle przed sobą, wystarczał mi zupełnie i czułam się prawdziwie szczęśliwą, myśląc, że jesteśmy sam na sam z tą olbrzymią przyrodą, w miejscu zupełnie odludném, gdy jednak niespodzianie usłyszałam szczekanie psów, oznajmujące bliskość ludzi, ucieszyłam się szczerze, bo miło to w takich dzikich okolicach napotkać dach gościnny, serca otwarte, ludzi, którzy nas powitają przyjazném ręki ściśnieniem jakby dawnych znajomych. Pod taki téż dach trafiliśmy rzeczywiście w Ciemnych Smreczynach. W szałasie stojącym na wstępie do téj doliny, przyjął nas najgościnniéj stary baca i kilku juhasów. Posiliwszy się żentycą, z życzeniem szczęśliwéj cesty (drogi), jakiém nas obdarzyli poczciwi Słowacy, ruszyliśmy spiesznie daléj, bo już zmierzchać się zaczynało, a do noclegu mieliśmy jeszcze dobrą milę.
Dolina Ciemnych Smreczyn, w którą weszliśmy teraz, prześliczna, wspaniała. Po prawéj stronie ciągnie się pasmo gór wyniosłych, okrytych w niższéj części pięknym świerkowym lasem, wyżéj kosodrzewiem i trawą majowéj zieloności. Na tym zielonym grzbiecie sterczą gdzieniegdzie skaliste złomy, niby zwaliska niezdobytych feudalnych grodów. Góry te są to tak zwane Gołe Wiérchy smreczyńskie. Lewą stronę doliny stanowią nagie, chropowate ściany Hrubego Wiérchu i dziko poszarpane opoki należące już do Krywania, który nad całą okolicą swém dumném króluje czołem. Skaliste te ściany do znacznéj wysokości okrywają lasy i kosodrzewina.