w pięknym lesie, wypoczywaliśmy wieczorem siedząc na dużych kamieniach ustawionych niby krzesła i ławki około ogromnéj, naturalnéj płyty granitu, która zastępowała miejsce stołu. Nie zapomnę nigdy tego wieczoru. Dokoła nas kwiaty wydające woń upajającą, nad nami ciemniejący błękit, a na nim rysował się ostremi liniami wspaniały szczyt Łomnicki, wynurzający się z ciemnych lasów. Leciuchna mgła śnieżnéj białości, otulała do połowy tę poważną i piękną turnię, a ścieląc się ponad lasy, opadała coraz niżéj. Wkrótce Łomnica zajaśniała w księżycowym blasku. Szmeks i Łomnica w powodzi księżycowego światła, to obraz z tysiąca i jednéj nocy.
Gdyśmy powrócili do naszéj kwatery, doleciały nas dźwięki muzyki; byłto ognisty, namiętny Czardasz. Mieszkanie nasze było w pobliżu domu w którym znajduje się sala zabawy, gdzie właśnie bal się odbywał. Byliśmy niezmiernie ciekawi tego narodowego węgierskiego tańca, ale znając wymagania zwykłéj etykiety, nie sądziliśmy, żeby można wejść na salę inaczéj jak w balowym stroju. Poprzestaliśmy zatém na przysłuchiwaniu się muzyce. Po niewczasie dopiero dowiedzieliśmy się, że w Szmeksie i pod tym względem zupełna panuje swoboda: każdy przychodzi na salę w codzienném ubraniu, i nasze więc skromne suknie byłyby tam uszły. Układaliśmy sobie, że następnego wieczora przypatrzymy się czardaszowi, ale jakby na przekór zamiast balu był koncert.
Nazajutrz przypadał dzień 15ty sierpnia, dzień uroczysty Wniebowzięcia N. P. Wybierając się do Szmeksu, wiedzieliśmy że tam jest kaplica gdzie się odprawia msza św. Ale spotkał nas zawód: kaplica jest wprawdzie, ale ksiądz nie mieszka stale, czasem tylko trafi się jako gość i wtedy bywa msza św. Wczoraj właśnie wyjechał ksiądz bawiący tu jakiś czas. Tak
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/268
Ta strona została skorygowana.