takie nabożeństwo, na to nigdy nie przystanę.“ Jakkolwiek kilkogodzinna zwłoka nie bardzo nam była na rękę, z drugiéj strony znowu miło było widzieć takie poszanowanie święta, jak rzadko się teraz zdarza. Nie nastając więc wcale na poczciwego mieszczanina, poszliśmy do kościoła.
Kościołek krościeniecki murowany nad samym urwistym brzegiem Dunajca i schludnie utrzymany, ale za szczupły na dość wielką parafią, gdyż prócz miasteczka cztery wsie okoliczne do niéj należą.
Powróciwszy z kościoła do domu wójta, oglądaliśmy obszerne zabudowania gospodarskie i piękny sad należący do niego. Dobry byt i zamożność wszędzie tu widoczne. W izbie sprzęty porządne, łóżka aż pod powałę wysłane pościelą, wielkie skrzynie pełne bielizny i innéj przyodziewy, piękny zegar na ścianie. Cieszy niezmiernie widok takiego dostatku, który po małych miasteczkach i na wsiach bywa poniekąd miarą moralnéj wartości mieszkańców, dowodem ich trzeźwości i pracowitości, jakkolwiek Krościeńczanie co do trzeźwości, nie zasługują na zbyt wielkie pochwały.
Niebawem zadzwoniono na summę; mnóstwo ludu tak z miasta jako téż ze wsi, spieszyło do kościoła. Wybiegliśmy przed dom chcąc się przypatrzyć ubiorom tutejszym. Co za śliczne stroje! Gdybym na nie własnemi nie była patrzyła oczami, każde opowiadanie wzięłabym za przesadzone, rysunek za zmyślony. Zacznę od kobiet. Spodnica bardzo fałdzista w wielkie kwiaty w żywych kolorach lub jednostajna pąsowa z szerokim złotym galonem, zapaska najczęściéj muślinowa biała, suto haftowana, gorset materyalny na guziczki zapinany; mnóstwo korali i paciorków zdobi szyję spadając na białą jak śnieg i cienką koszulę. Na głowie czepiec jedwabny, najczęściéj amarantowy, wyszywany galonkami i blaszkami, z płaskiém, okrągłém denkiem,
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/302
Ta strona została skorygowana.