macochy, w których tyle miłości i współczucia znajdował w sercach poczciwych wieśniaków. Cały wiek dziecinny poety, spędzony w ciągłych strapieniach, smutkach, tęsknocie, rozjaśniony zaledwie kilką weselszemi chwilkami, a opisany przez niego samego z tak rozrzewniającą i pełną wdzięku prostotą, rozwijał się przed oczyma memi w żywych, jasnych obrazach, a te wspomnienia nowego uroku dodawały malowniczéj okolicy Królówki. Na prawo w dolinie bieleje miasteczko Lipnica, miejsce urodzenia świętego Szymona, gdzie Kazimierz Brodziński z bratem swym uczęszczał do szkoły.
Wkrótce za Królówką ukazał nam się Wiśnicz, niegdyś dumnych Kmitów siedziba, dziś miejsce więzień i sądów kryminalnych. Kościół i klasztor niegdyś Karmelitów bosych na górze za miastem z przepysznym naokoło widokiem, wzniósł 1635 r. Stanisław Lubomirski wojewoda ruski, na pamiątkę zwycięztwa odniesionego nad Turkami pod Chocimem 1621 r., używszy do roboty zabranych w niewolą Turków. Po zniesieniu zakonu, klasztor 1783 r. na więzienie zamieniono. Nie opodal wznosi się mocny, dość opustoszały zamek Kmitów. Tu przyjmował Piotr Kmita króla Zygmunta Augusta wraz z żoną Barbarą Radziwiłłówną; tu miano jéj truciznę zadać. Oba te gmachy nadają Wiśniczowi zdaleka bardzo piękne wejrzenie. Ale przykry zawód czeka każdego za wjazdem do miasta. Jakże opisać te ciasne uliczki, ten rynek zabudowany obtarganemi, walącemi się klétami, budami, lepiankami, jakie ledwie w najustronniejszych zaułkach na naszym Kazimierzu znaleść można. Trudno doprawdy dać nawet wyobrażenie o dziwnéj architekturze tych domów, jeżeli je domami nazwać można. Wszystkie drewniane, niskie, walące się, zapadłe w ziemię, najdziwaczniéj powykrzywiane; jedne wznoszą się na wpół przegniłych palach, inne na jakichś arkadach; okna bez szyb, pozaklejane w części
Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/314
Ta strona została skorygowana.