swawoli hałaśnie, nibyto niecierpliwi się, że mu ciasno w kamienistém łożysku; radby użyć zupełnéj wolności i pohulać swobodnie po tych kwiecistych łąkach, co jakby przepyszne, różnowzore kobierce ustroiły brzegi jego. I niestety, dosyć często udaje się temu swywolnemu gór synowi zalewać i pustoszyć przyległe mu pola i łąki. Wylewy Dunajca nagłe, gwałtowne, jak te burze i nawalnice, które je sprowadzają, niszczą zasiewy pobliskie brzegom, uprawne pola zaścielają kamieniami i zrywają mosty po drodze. Gdy jednak nie ma powodzi i wody Dunajca w zwyczajnym są stanie, jest on prawdziwą ozdobą okolicy. Piękny, czysty, toczy bystre swe nurty wśród zielonych brzegów i szumi i huczy, niby gwarzy wesoło o cudach kolebki swojéj, o sędziwych ojcach swoich, o tych olbrzymich turniach, które zdają się patrzeć z upodobaniem na swobodne pląsy ulubionego dziecięcia twego.
Nie do uwierzenia jest złudzenie wzroku, jakiego doświadczamy w górzystych okolicach. Wyjechawszy z Nowegotargu, Tatry stoją tuż przed nami, zdaje się że za pół godziny będziemy już wśród nich; a jednak między nami a niemi leży jeszcze trzechmilowa przestrzeń. Jadąc przez Szaflary, Biały Dunajec, Poronin do Zakopanego, mamy je ciągle przed sobą i ciągle, jakby czarodziejska wstęga, wysnuwają się zpod stóp ich łąki, pola, gaje, pagórki, które przebyć trzeba, nim staniemy u celu podróży.
Z Białym Dunajcem styka się piękna wieś Poronin z drewnianym od pół wieku stojącym kościołkiem, z początku filijalnym do Nowegotargu, dziś parafijalnym[1].
- ↑ Miejsce na którém stoi kościół nazywa się Bańkówka; stąd nazwa kościoła na Bańkówce. Góral nigdy nie powie kościół w Poroninie, ale na Bańkówce lub na Bańkówkach.