Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/54

Ta strona została skorygowana.

o utrzymaniu bydła. Ale Opatrzność, udzieliwszy tak skąpo chleba biednym góralom, nie odmówiła im tak zdrowego i posilnego pokarmu, jakim jest mleko; owszem dała im go w większéj obfitości i bez porównania lepsze, niż na równinach. W głębi tych samych Tatrów, których sąsiedztwo tak jest zgubném dla rolnictwa, rozścielają się polany czyli łąki górne w krainie lasów położone, a nad niemi hale czyli łąki alpejskie, położone już powyżéj górnéj granicy kosodrzewiny. Jedne i drugie najwyborniejszéj dostarczają paszy. Tamto więc wypasają się przez lato góralskie owce, krowy, a nawet i konie; z polan zbierają siano na zimę, zwykle długą i przykrą. Polany te są albo pańskie, albo należą do zamożniejszych gazdów czyli gospodarzy, od których nieraz mają nazwiska. I tak: halę należącą do rodziny Królów, zowią Królową; rozległą halę za Magórą, a nawet i stawy w jéj pobliżu leżące, nazwano Gąsienicowemi, od rodziny Gąsieniców, do któréj wspomniona hala od dawnych czasów należy; polanę będącą własnością Kalatów z Szaflar, zowią Kalatówką.
Oto sposób, w jaki Podhalanie użytkują wspólnie z tego prawdziwego dobrodziejstwa Opatrzności. Za nadejściem wiosny w górach, to jest około Zielonych Świątek, z każdéj wsi w Nowotarszczyźnie, choćby o dwie i trzy mile od Tatrów odległéj, wybierają gazdę powszechne mającego zaufanie, i jemu powierzają bydło, szczególniéj owce, układając się przy tém, ile ma oddać sera właścicielom. Taki naczelny pasterz zowie się Bacą; on układa się z właścicielami polan, przybiera sobie do pomocy’ pasterzy zwanych Juhasami, zwykle najdorodniejszych z młodzieży góralskiéj, i na lato wyrusza w góry. Jeden Baca ma zwykle kilkaset owiec sobie powierzonych. Takie karawany, mając z sobą duże psy owczarskie, ciągną wesoło z każdéj wsi na przeznaczone sobie polany. Za przybyciem na miejsce, po-