nasz przewodnik, prosty góral. Pytamy go, skąd wie o tém wszystkiém? „O my to ta z ks. Proboszczem nieraz do północy o tych gwiazdach radzimy“ odpowiedział. Nie są im obce krajowe, a nawet europejskie stosunki o ile zrozumieć je mogą; znają powody toczących się wojen, nazwiska monarchów, znakomitszych wodzów, ministrów i dygnitarzy szczególniéj krajowych. Miły to i pocieszający widok jak w czasie sejmu galicyjskiego górale zebrani w niedzielę przed kościołem, czytają z największém zajęciem protokóły sejmowe, ciekawi obrotu spraw krajowych i głosu posłów, których znają nie tylko z nazwiska ale nieraz ze sposobu myślenia.
Ks. Stolarczyk przywiązany szczerze do tego ludu, od niego nawzajem jest kochany. Nie wspomną o nim bez pochwał płynących z wdzięcznego serca, bo górale pochlebstwa nie znają. „Takiego księdza jak nasz, to nigdzie niema; on jak spojrzy na człowieka, to zaraz zgadnie, co myśli; przed nim zmyślić nie można“ i t. p. W czasie wyboru posła na sejm, odbywającego się przed kilku laty w Nowymtargu, wdzięczni Zakopianie oddawali publiczne pochwały swemu czcigodnemu Pasterzowi. Gdy przed dwoma laty Ks. Stolarczyk odbywał pielgrzymkę do Ziemi świętéj,[1] ksiądz zastępujący go przez ten czas, ledwie nie codzień odprawiał mszę św. zamówioną przez parafijan na intencyją swego proboszcza. Dzieci przy wieczornym pacierzu odmawiały zawsze modlitwę o szczęśliwy jego powrót.
- ↑ W podróży téj blisko cztery miesiące trwającéj, ks. Stolarczyk był w Aleksandryi, Kairze i na szczycie najwyższéj piramidy Cheops; a przepłynąwszy kanał suezki, zwiedził najdokładniéj wszystkie miejsca uświęcone tradycyją biblijną w Palestynie, jako to: Jerozolimę, Betleem, Nazaret, górę Tabor, Liban, Karmel, Damaszek i w. i., a w powrocie Konstantynopol i Rzym.