wymagać musi uprawa roli na takich wysokościach, a jak licha tych trudów nagroda! Ziemia bowiem równie jałowa jak w dolinie Skawicy, bardzo skąpe płody wydaje i nie może wyżywić tak wielkiéj ludności. Przednówek tu także bardzo bywa długi i przykry, a choroby często nawiédzają biédnych mieszkańców.
Idąc brzegiem Koszarawy, któréj łożysko jakby w litéj skale wykute, wije się w niezliczone zakręty, a zielonawa, kryształowéj przejrzystości woda, tatrzańskie przypomina potoki, około 3-éj po południu ujrzeliśmy nakoniec niewielki lecz schludny kościołek we wsi Koszarawie. Odtąd już droga równiejsza, trzeba więc było postarać się o furmankę, chcąc na noc zdążyć do miasta, którato nazwa w mowie tutejszych górali oznacza wyłącznie Żywiec, jakby był jedyném, a przynajmniéj główném miastem w kraju. Niełatwa była sprawa z najęciem koni, bo jako w piątek, prawie cała wieś wyruszyła na zbiórkę do lasu. Wstąpiliśmy do chaty, któréj gospodyni młoda, przystojna i bardzo rozmowna, przyjęła nas serdecznie i co tchu wysłała starego męża, nad którym widać wielką miała przewagę, aby bądź co bądź wystarał się dla nas o konie. Jakoż niebawem zajechał wózek i ruszyliśmy śpiesznie w dalszą drogę. Górale w Koszarawie nie są tak trzeźwi jak w Zawoi; bardzo wielu złamało ślub wstrzemięźliwości i powróciło do pijaństwa. Droga prowadziła brzegiem Koszarawy, którą zasila mnóstwo potoków, a która po połączeniu się z najznaczniejszym z nich, Sopotnią, staje się szeroką rzeką i pod Żywcem wpada do Soły. Z pomiędzy licznych wsi rozsianych w téj górzystéj i pięknéj okolicy, zostały mi w pamięci Przyborów i Jeleśna, z pięknym murowanym kościołem. Przy świetle księżyca, obléwającego uroczym blaskiem obszerną dolinę Soły nad którą leży Żywiec, odbyliśmy wjazd nasz do miasteczka. Nasz furman zaledwie parę razy był w Żywcu, nie wiedział więc o żadnéj oberży; dwa razy przejechaliśmy z jednego końca miasta na drugi, nim dostaliśmy nocleg.
Miasteczko Żywiec, którego powstanie bardzo dawnych sięga czasów, już bowiem w końcu dwunastego wieku napotykamy w kronikach piérwsze o niém wzmianki, wraz z okolica było częścią księztwa oświęcimskiego i jego dzieliło losy. W r. 1460 przeszła Żywiecczyzna w ręce Kaźmirza Jagiellończyka, który ją nadał Piotrowi Komorowskiemu w r. 1474. Jeden z jego potomków, Mikołaj Komorowski, oddał te dobra w zastaw królowéj Konstancyi, żonie Zygmunta III, do któréj należały od 1624 do 1665, poczém Jan Wielopolski, urodzony z Komorowskiéj, wykupił je za pozwoleniem sejmu. Odtąd Żywiecczyzna prawem dziedzictwa przez półtora wieku zostawała w posiadaniu margrabiów Wielopolskich, dopóki obciążona długami nie przeszła w obce ręce. Żywiec, wraz z częścią obszernych dóbr, nabył książę Albrecht, syn Fryderyka Augusta elektora saskiego i króla polskiego. Obecnie dobra te należą do arcyksięcia Karola, syna księcia Albrechta[1].
Żywiec, będący ogniskiem góralskiego handlu w téj okolicy, bardzo korzystne ma położenie przy ujściu Koszarawy do spławnéj Soły. Są tu kuźnice żelaza, fabryka sukna i znaczny handel drzewem. Dzięki temu przemysłowi, miasteczko podnosi się i coraz porządniéj zabudowuje. Nietylko w rynku, ale i po ulicach są kamienice, schludne, murowane domki i sklepów kilka. Kościół parafialny pięknéj jest budowy; wysoka wieża, z któréj ma być bardzo rozległy widok na okolicę, dodaje mu wspaniałości i powagi. Wnętrze kościoła nie odpowiada powierzchowności; jest on obszerny, starannie utrzymywany, ale w ozdobach niewiele ładu i gustu. Jedynie godnemi widzenia są organy; nie słyszeliśmy ich głosu, który ma być bardzo piękny, ale robota chóru prześliczna. Jest on z drzewa jesionowego, bez żadnych złoceń i malowań, naturalnego, jasno-orzechowego koloru, ozdobiony snycerskiém wyrabianiem. Jakieżto pyszne girlandy, arabeski, kosze i zwoje kwiatów, cóżto za bogactwo ozdób, połączone z prostotą pełną harmonii i wdzięku, jaka rozmaitość
- ↑ Obszerną i gruntowną wiadomość o Żywcu i jego okolicy, wyczytać można w dziełku ks. E. Janoty p. t. Wiadomość historyczna i geograficzna o Żywiecczyźnie. Cieszyn 1859. Ztąd to zaczerpnęłam tę króciuchną wzmiankę o Żywcu.