Strona:Maria Steczkowska - Wycieczka na Babią górę.djvu/30

Ta strona została skorygowana.

z ciemnemi jodłami, wieńczącemi grzbiety gór, a szumiący potok Kocierka odbija w kryształowych wodach zieloność trawników i lasów nadbrzeżnych. W téj rozkosznéj dolinie leży wieś Kocierz, u stóp góry tego samego nazwiska, na którą wspina się gościniec z wielką pracą po takiéj prowadzony wysokości. Góra Kocierz, 2761 st. n. m. wyniesiona, w niższéj części jest jeszcze uprawna i zamieszkana, wyżéj okrywa ją coraz gęstszy i wspanialszy las jodłowy; miejscami napotykamy modrzewie, a oko znużone jednostajnym widokiem posępnych jodeł, tém więcéj lubuje się w tych pięknych drzewach, jasną strojnych zielonością. Wyborny gościniec pół mili ciągle wznosi się pod górę, aż do szczytu Kocierza, zkąd w czas pogodny widok bardzo daleki ku północy, bo jak powiadają widać nawet Częstochowę. Za naszéj bytności grube mgły i chmury rozpościérały się w dali. Spuściwszy się z Kocierza, jechaliśmy wciąż bardzo piękną okolicą, ożywioną mnóstwem potoków. Tu, między wielu innemi, leży wieś Targanica, nad brzegiem strumienia tego samego nazwiska, przez samych zamieszkana traczy. Skrzypienie pił, turkot kół, szum obracającéj je wody, ogłusza nieprzywykłych do podobnéj muzyki, a ogromne stosy drzewa i desek, przy każdym niemal wznoszą się domu. Z zachodem słońca zajechaliśmy do Andrychowa. Miasteczko to dość porządne, ma wiele murowanych domów i piękny kościół; słynie z wyrobu płócienek i drelichów. Przenocowawszy w Andrychowie, nazajutrz przed świtem ruszyliśmy do Zatora, dokąd rachują ztąd trzy mile. U stóp Kocierza rozstaliśmy się z górami. Okolica płaska, jednostajna, nic zajmującego nie miała; wsie nędzne, niemiłe, a wylewy rzeczki Wieprz wielkie tu szkody zrządzają. Przez tę to rzeczkę, w niezliczone wijącą się zakręty i łączącą się z kilku pomniejszemi potokami, które wyraźnie tworzą siatkę, trzeba przejeżdżać kilka razy. Piérwszy raz w téj podróży droga wydawała mi się