Strona:Maria Wirtemberska-Malwina.djvu/028

Ta strona została skorygowana.

ja ich sama przeżyła?...“ (R. XXII). Ton wprost liryczny — powieść staje się na moment pamiętnikiem.
Żywioł podmiotowy zaznaczył się w Malwinie także humorem, ale w mierze tak skromnej, że błysków jego trzeba wprost śledzić. O humorystyczno-ironicznem traktowaniu pewnych postaci w rozdziale Kwesta była już wzmianka. Zamigotały tam refleksy Sternowskie. Czasem przedstawi autorka z humorem jakąś błahą sytuację, jak na przyjęciu u Dorydy epizod z suknią, splamioną herbatą (w r. XVII), czasem światełkiem humoru oświeci jakąś postać (ciotka Malwiny nie może pojąć, dlaczego siostrzenica, kochając Ludomira w Krzewinie, jest dla niego obojętna w Warszawie; nie może zaś tego pojąć, bo „nigdy... takowego przypadku w żadnym nie wyczytała romansie“), raz nawet promyk humoru padnie na melancholijną figurę Ludomira (umiał on znikać niespodzianie, ale „po szczęśliwej... z Malwiną rozmowie“ nie okazywał już „bynajmniej chęci do tajnego, do jawnego, ani do żadnego odjazdu“), to znów na widok wniebowziętych kochanków zaigra uśmiech na ustach autorki („niejednemu może z czytelników za długą stała się rozmowa Ludomira z Malwiną, ale... długa dla czytelnika, dla nich piorunem przeleciała“, R. XXVIII). Zbyteczna dodawać, że wobec znikomej ilości owych błysków Malwina piętna romansu humorystycznego nie posiada.
Budowa romansu i właściwości jego techniki. O artystycznej budowie romansu polskiego w XVIII wieku nie można naprawdę mówić, natomiast Mostowska dbała już o strukturę kunsztowną, księżna Marja zaś obmyśliła plan szczegółowo, siliła się wprost na misterną architektonikę. W rozdziale I zaznajomiła nas z głównemi osobami, bohaterowi i bohaterce pozwoliła się nawzajem poznać; w r. II dowiadujemy się o przyczynie wyjazdu Ludomira (rozstrój wewnętrzny), jak i o tem, że Ludomir zakochał się w Malwinie; rozdział III to dzieje Malwiny aż do osiedlenia się jej w Krzewinie; dwa następne (IV i V) poświęcone są kolejno charakterystyce bohatera