Strona:Maria Wirtemberska-Malwina.djvu/047

Ta strona została skorygowana.

Młoda Wanda, przekonana tymi słowy, od krosienek skoczyła otwierać okno, a Malwina, zapiąwszy robotę, siadła do fortepianu i ulubionego mazurka grać zaczęła. Wesoło przebiegając salę i rozmyślając o zimowych balach, Wanda zupełnie zapomniała, że kiedykolwiek grzmoty na świecie bywają, lecz przypomniawszy sobie, że zaprzestać być dziecinną i za słuszną już osobę uchodzić życzyła, poważną postać przybrawszy i siadłszy przy fortepianie: „Dość tych szaleństw (rzekła), dość tego mazurka; teraz siostrzyczko, zaśpiewaj mi jednę z tych pieśni, które choć niebardzo są smutne, mnie jednak zawsze rozrzewniają, kiedy ty twoim słodkim głosem je śpiewasz!“ Malwina, każdemu rada dogodzić, a bardziej jeszcze siostrze, pograwszy trochę, następującą pieśń śpiewać zaczęła:

WIENIEC HALINY.[1]
Zielone z ozdób obrałem doliny,
Fijołkiem świeżą przeplatając różę,
By skronie mojej uwieńczyć Haliny,
Zbierałem goździk i liliję hożę.

Z poranku miękkich swych włosów pierścienie,
Wieńcem odemnie kraśnym ozdobiła,
Wonniejsze nadeń różowych ust tchnienie,
A świeżość twarzy blask jego zgasiła.

Dzień cały Halkę te kwiaty zdobiły,
I każdy pasterz w tej przyznał krainie,
Że na jej skroni bardziej się pyszniły,
Niż kiedy rosły w ojczystej dolinie.

Lecz gdy wieczorem bez farby i woni
Omdlone kwiaty Halka obaczyła,
Wzrok się jej zmienił: upuściwszy z dłoni,
Wieniec ku ziemi i oczy spuściła.

Wzrok wtedy lepiej wyraził, niż słowa,
Tę czułość, którą dały jej niebiosy,

  1. Z angielskiego poety Prior (przypisek autorki). – Mathew Prior († 1721), poeta w Polsce mniej znany. Zbiorowe wydania jego dzieł wyszły w roku 1718 p. t.: Poems on several occasions i w r. 1779 p. t.: Poetical works.