Strona:Maria Wirtemberska-Malwina.djvu/055

Ta strona została skorygowana.

Ludomir, jeszcze przed urodzeniem, czarnym już wyrokiem od losu naznaczony, nie powinien ani dumać o szczęściu![1]
Bądź zdrowa, matko kochana! Ponieważ czarne myśli tłoczą się znowu w moje uczucia, nie chcę niemi tyle dla mnie przyjaznego zasmucać serca. — Bądź zdrowa, matko ukochana, jedyna przyjaciółko Ludomira; póki on żyć będzie, póty cię szanować i kochać nie przestanie.

ROZDZIAŁ III
W KTÓRYM CZYTELNIK JAŚNIEJ DOWIADUJE SIĘ, KTO BYŁA MALWINA

Malwina, z jednej z pierwszych familji w Polszcze urodzona, czternasty rok kończyła, gdy rodzice umyślili wydać ją za mąż. Ledwo z dziecinnych lat wychodząca, nigdy jeszcze się nie zastanawiała nad przyszłością. O szczęściu, o nieszczęściu stanowić nie mogła, świata bynajmniej nie znała i żadnego innego uczucia, żadnej innej myśli nie miała, prócz przywiązania do rodziców i chęci bycia im we wszystkim przyjemną i posłuszną. Idąc tedy za tem, choć daleka od tego, żeby powab albo przyjemność jakąkolwiek w przyszłem obiecywała sobie postanowieniu, wstręt nawet i odrazę czując do męża, bo rodzice przyjąć go kazali; lecz nim ostatnie dała swoje zezwolenie, oświadczyła przyszłemu mężowi, że nie czując żadnego do niego przywiązania, jedynie z rozkazu rodziców za niego idzie, na co jej odpowiedział, że bynajmniej to nie szkodzi, że raz będąc jego żoną do niego się przyzwyczai i że w wypełnianiu swoich obowiązków znajdzie i szczęście. Zupełny ten brak delikatności przejął trwogą serce Malwiny, nader smutnym nadal wróżąc jej losem; mimo tego jednak wkrótce potem

    Słuchaj! teraz się zniewolę przyjść do szczegółów... (s. 19–20). Pędzę dni tak szczęśliwe, jakie tylko Bóg dla świętych swoich zachował. Niech odtąd co chce się ze mną dzieje, nie mogę powiedzieć, żebym nie użył najczystszych życia rozkoszy...; czuję szczęścia, jakie tylko człowiek mieć może...“ (s. 30. – Przekład Brodzińskiego. Bibljoteka powszechna, nakład Zuckerhandla).

  1. Autorka odbiega przeto od zasadniczego motywu Werterowskiego: tragedji wewnętrznej wskutek wrodzonych własności psychicznych, które nie pozwalają nieszczęśliwemu młodzieńcowi pogodzić się z światem. W Malwinie powód tragedji leży poza bohaterem.
    Tu, w tem właśnie miejscu nawiązuje autorka nić intrygi.