uważała, ale ja dobrze uważałam... i to jeszcze śmiesznie Ciociu, że jak żyję, nigdym jeszcze nie widziała takiego spojrzenia jak Ludomira, osobliwie kiedy na Malwinę patrzy. — Co Cioci powierzę jednak, to, że w tym samym Ludomirze (który zresztą bardzo mi się podoba) postrzegam wszelako niektóre wady. Naprzód często bywa zadumany, czasem bywa ponury, co nie jest dobrze. Onegdaj Malwina, chcąc go szczególniej poznać, bardzo niewinnie zapytała się o jego familią i o rodziców, gdzie są, gdzie zamieszkani? na te słowa twarz Ludomira zmieniła się zupełnie i zamiast zwykłej tkliwości, którą okazuje, głęboki smutek na niej się wyraził, gdy Malwinie odpowiedział: „Wiedzieć szczegóły o losie tak mało znaczącego, jak ja jestem, jestestwa, nie może być przydatne nikomu; niech mi więc wolno będzie na to jedno nie odpowiadać zapytanie“.
Przyznaj, Ciociu, że tak naszą a osobliwie moją ciekawość dręczyć, nie jest rzeczą przyzwoitą. Ale ja stąd widzę, jak Ciocia Ludomirowi wszystko daruje i nawet przeciw mnie i mojej ciekawości bronić będzie, gdy się dowie, że ukochaną Cioci Malwinę z pożaru i okropnej może śmierci uratował... Co też ta Wanda plecie o śmierci, o wyratowaniu, o jakimści Ludomirze, którego nikt nie zna, a wszyscy go kochają etc. etc. powie pewnie Ciocia, i prawdę mówić będzie, jeśli tak powie, bo ja sama, odczytawszy mój list, znajduję, że ciężko w kupę go skleić i zrozumieć, com chciała w nim opisać. — Ale przyjedź tylko jak najprędzej do nas, Ciociu kochana, a wtedy dowiesz się jaśniej o wszystkiem, a tymczasem to przynajmniej jaśnie i wyraźnie wyczytaj w liście twojej (zawsze trochę szalonej) Wandy, że Cię kocha i szanuje najczulszem, najwdzięczniejszem sercem.
P.S. Malwina, choć tego nie przyznaje, zdaje mi się niebardzo być zdrowa od niejakiego czasu; nie mogę dobrze rozeznać, czy weselszą, czy smutniejszą ją znajduję; ale widząc w niej jakąś odmianę rozumiem, że to ze zdrowia pochodzić musi, lecz co mnie przy tem uspakaja, to, że świeższa i ładniejsza, niż kiedykolwiek.
Ciotka naszych dwóch sióstr najlepsza była osoba: o wszystkich podług siebie sądząc, o nikim źle nie sądziła i nigdy nic w niczem nie