Strona:Maria Wirtemberska-Malwina.djvu/095

Ta strona została skorygowana.

przypomniał i smutnie westchnęła. Podparłszy się na ręku, nawiasem w zwierciadło patrzała; lecz wtedy już nie swoją tylko, ale i twarz ujrzała Ludomira, którego wprzódy nie była postrzegła. Oczy miał w nią wlepione z tym samym niemal wyrazem czułości i smutku, który tyle ją ujmował w Krzewinie, a którego daremnie na roztrzepanej twarzy księcia Melsztyńskiego w Warszawie szukała. Drgnęła mimowolnie i pierwszy raz od bytności swojej w mieście sama do niego zagadnęła: Czemuż książę, tak zwykle wesoły, dzisiaj nie tańcuje i tak zamyślonym być zdaje się? — Chciałem tańcować, pół życia za jeden taniec radbym oddał, ale nikt mnie nie chciał i nic mi się nie wiedzie! Te nikt znaczyło Malwinę, te nic mi się nie wiedzie, że ona z nim nie mogła tańcować; zwyczajna mowa zakochanych, którzy w przedmiocie swojej miłości świat cały zamykają. Poznała się i Malwina na tem i już szczerze żałując przykrości, którą Ludomirowi uczyniła, oświadczyła natychmiast tym wszystkim, co ją wprzódy byli zamówili i nadeszli wtedy, że jej zbyt gorąco i że jej się tańcować odechciało. Niejeden na to z długą odszedł twarzą, ale Ludomira najzupełniej się wypogodziła, szczęściem radosnem zajaśniawszy, i dobra Malwina, dla której cudza przyjemność zawsze od własnej była potrzebniejszą, bynajmniej walców nie żałowała.
Gdy Malwina przestała tańcować, wielu zaraz ochota do tańca odpadła, i księżna W***, widząc, że bal zasypia, umyśliła, żeby dla odpoczynku w gry jakie zagrać. Zgodzili się na to, stół znowu wnieśli okrągły, i już tą razą, mimo starań Dorydy i majora Lissowskiego, Ludomir nie dał się uprzedzić i tak manewrował, że koło Malwiny usiadł. — W sekretarza grać zaczęto; wyśmienita gra, by się dowiedzieć, o co się pytać wyraźnie nie chcą, lub wyjawić to, co wyrzec nie śmieją. Jednomyślnie księżnę W*** za sekretarza wybrano. Między kartkami w pierwszej kolei pisanemi, których najwięcej było obojętnych, te, co następują, były nieco od innych dowcipniejsze:


Co twoją przyszłość ujaśnia? —
To, co przeszłości świeciło.

Czym podobne są powab i nienawiść? —
Oboje czasem jedno tworzy spojrzenie.