Strona:Maria Wirtemberska-Malwina.djvu/099

Ta strona została skorygowana.

się użyteczną biednym, chorym, zbolałej starości, dziecinności opuszczonej, dla tkliwej duszy najmilszym było pokarmem, a wstępowanie od domu do domu i przypatrywanie się rozmaitym obrazom domowego wewnętrznego pożycia mimowolnie sprawiało roztargnienie.
Nazajutrz tedy po owym wieczorze u księżnej W***, w którym Ludomir pod tylu różnymi postaciami jej się ukazał, Malwina, w watowany zawinąwszy się szlafroczek, twarz schowała w kapelusz, koronkowy welum na oczy spuściła, i Frankowską wziąwszy pod rękę, na kwestę puściła się szczęśliwie.
Kwesty te w mniejszym obrębie były gatunkiem tkliwej podróży[1], jaką Joryk odbywał, i w której czytelnik, jeśli ciekawy, może Malwinie towarzyszyć; lecz jeżeli te drobne szczegóły, które dowcipem Sterna opisane, bawią tak przyjemnie, rysem słabego pióra wydane, nudzić go zaczną, bezpiecznie ominąć je może.

Luty już się skończył, dzień był pogodny, rannym mrozkiem wymiecione ulice, wszędzie suchą nogą przejść można było. Słońce jasno świeciło, a powietrze czyste i żywe wszystkim przechodzącym ruchu i wesołości dodawało. Malwina wkrótce skutek tego orzeźwiającego powietrza uczuła i z większą odwagą, niż się po sobie spodziewała, do pierwszego domu weszła, by kwestę swoją zacząć. Ciemną przeszedłszy sionkę zapukała we drzwi jeszcze dość śmiało; lecz gdy prosta dziewka otworzywszy drzwi, grubym głosem zapytała się jej, czego chce, odważna Malwina, głos straciwszy, ani słowa znaleźć nie mogła. Szczęściem dziewka miała serce łagodniejsze od głosu. Idź WPani dalej, rzekła do Malwiny, teraz jest godzina nauki, i tam w pokoju znajdziesz WPani Madam, która pannom lekcje po francusku i po niemiecku daje. — W dużej dość izbie siedziała u góry stateczna białogłowa, a wokoło stolika kilkanaście panienek, między któremi najstarsza zdawała się ledwo mieć lat 13. Różnofarbne oczy i różne cienie włosów można było znaleźć w tem ładnem gronie, i wszystkie te dziewczynki mniej więcej ładne Malwinie się zdały; bo ochędostwo, zdrowie i wesołość młode

  1. A Sentimental journey: Każdy zna dzieło to przyjene i dowcipne, przez Sterna napisane (Przypis autorki). Laurence (Wawrzyniec) Sterne (1713—1768) był autorem znakomitego romansu Tristram Shandy (1759) i The Sentimental Journey (1768). Przekład polski Podróży sentymentalnej pojawił się w roku 1817. Sterne wywarł bardzo znaczny wpływ na technikę i barwę naszego powieściopisarstwa, ale rozciągłości tego wpływu dotychczas nie zbadano.