dawna, której mury ręką czasu nadwerężone, bluszczem obrosły były, stała wśród cmentarza, gdzie pamiątki mogił darniem okryte, poznać jeszcze można było. Kilka odwiecznych jodeł cerkiew podpierać zdawały się, a rozłożyste ich gałęzie cień posępny wkoło tego miejsca rzucały. Tam Ludomira pochowano, i pod smutnym schronieniem tych jodeł smutniejsza Taida kamień z takowym napisem położyła: Życie jego całe było poświęcone Ojczyźnie, a śmierć ostatnim dowodem nieporównanej miłości. Nigdy Taida rzucać nie chciała miejsca, gdzie zwłoki męża spoczywały. W tej wsi odludnej umyśliła doczekać się połogu swego, a tymczasem żal i boleści swoje karmiła codziennem chodzeniem do jego grobu. Codziennie błędne jej kroki tam ją prowadziły, nieraz zmrok już ziemię okrywał, księżyca promień przez gałęzie jodeł się dobywał, a Taida, jak posąg melancholji o mogiłę oparta, w przeszłości zanurzona, stała jeszcze na cmentarzu.
Tyle zgryzot, tyle żalu, taki sposób życia, nie było podobno długo wytrzymać. Toteż zbliżając się ku końcowi swej ciąży, koniec życia i utrapień wszystkich Taida z rozkoszą przewidywała. Czując się słabszą codziennie, ani nadziei, ani chęci życia dłuższego nie miała, tylko tyle, ile potrzeba było, żeby dziecięciu go swemu oddała. Donosić go szczęśliwie, a potem w grobie Ludomira spocząć na wieki, było jej nadzieją, życzeniem, i o to Boga miłosiernego codziennie prosiła.
Lecz przed tym końcem, przebłaganie ojca i ubezpieczenie przyszłego losu dziecka swego zbolałemu jej sercu koniecznie były potrzebnemi; bez tych dwóch zapewnień umierać spokojnie nie mogła. Czując więc, że żyć nie może, wszystkie bojaźni światowe znikły przed nią i odważyła się nareszcie do ojca napisać. Zdzisław naówczas pokazywał mi list nieszczęśliwej córki swojej, i chcąc mieć po niej pamiątkę przepisałam go wtedy. To mówiąc, księżna podała papier, w którym Malwina przeczytała, co następuje:
Kiedy te słowa dojdą do Ciebie, Ojcze kochany, Taida już na tej ziemi nie będzie! Ta myśl daje mi odwagę zgłoszenia się do ciebie i nadzieję, że pamięci mojej raczysz przebaczyć. O przebaczenie cię błagam; nie odmawiaj mi go, abym z błogosławieństwem ojca na tej ziemi spokojnie stanąć mogła przed obliczem drugiego ojca w niebie. Na miłość i wspomnienie matki mojej cię zaklinam, wybacz, wybacz