Strona:Maria Wirtemberska-Malwina.djvu/121

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XVI
NAJKRÓTSZY

Po odbytej wizycie u księżnej W*** Malwina wróciła smutniejsza, niż była wyjechała od siebie. Żałosna historja Taidy boleśnie ją dotknęła. Dobra Malwina najczulej żałowała tej pięknej Taidy, tej matki Ludomira, którego dziecinność opuszczona takoż wzbudzała jej litość, nagły zaś wyjazd jego z Warszawy w smutne jakieś osłupienie umysł jej wprawiał. Coś to podobnego było, jak kiedy kto na żywo rozpalone światło dmuchnie raptem. Serce miała tak pełne i głowę tak ociężałą, że niczem się zająć nie była w stanie. Pokoje jej, gdzie tak miło umiała się zatrudniać i tak chętnie w samotności przesiadywała, zdały się jej puste i smutne. Nie wiedząc już dobrze, co począć, przywalona tęsknotą, trafem rzuciła oczy na stolik, który stał pod oknem, i postrzegła na nim worek od kwesty, któren w wilią była rzuciła i zapomniała. Chwyciła się tej czynności i natychmiast otworzyła worek, by porachować, wiele było zebranych pieniędzy. Wysypała je, i wtedy ładunek z monetą, któren w wilją był wrzucił Ludomir, wypadł także i na papierze, którym był obwiniony, Malwina pisanie jego poznała. Podobno można jej darować, że ciekawie temu papierowi się przypatrzyła. To był świstek listu ręką jego pisany i niedokończony; w wielu miejscach słowa były wymazane i cały kawałek listu wydarty. Po cierpliwem i długiem staraniu te kilka linij pomieszanych Malwina przeczytać mogła: Nieszczęśliwy, jak kiedykolwiek... Doryda porzucona na zawsze... pocóżem tu? matko kochana, nie śmiałem być u niej... o Boże! minęły... dla Ludomira — tu był wydarty duży kawał papieru, a na końcu to było jeszcze dołożono: Bywaj zdrowa matko moja ukochana, daruj zwykłą twoją dobrocią, żem jeszcze do ciebie nie wrócił. Niestety! wiesz, co mnie tu gwałtem zatrzymuje. Raz przekonany zupełnie o mojem nieszczęściu, przy tobie szukać będę ulgi i pomocy do dalszego dźwigania tego życia, które jedynie cenię jeszcze dlatego, że raczysz mówić, iż tobie jest potrzebnem...
w Warszawie, 27 lutego.

Łatwo sobie wystawić można, jakie było zadziwienie Malwiny, gdy te słowa wyczytała. Domyśliła się, że ten bruljon listu nieposłany zapewne przez nieuwagę na ładunek został obróconym, ale do kogo