trochę tę czułą sielankę. Kuzyn był nieprzytomny, książę jegomość pułkownik bardzo grzeczny, muzyka pułkowa zawsze na rozkazy Florynki gotowa, kosze z fruktami i cukierkami co tydzień z Warszawy dla niej przyjeżdżały; przyznasz, że to dość ważne przyczyny, by ładna główka Florynki kręcić się zaczęła. Dołóż do tego, że książe pułkownik przysięgał jej codziennie (co bardzo sumiennie czynić mógł), że w całej okolicy nic ładniejszego nie zna, a nie będziesz się dziwił, że ta ładna główka tylko co zupełnie się nie przewróciła. Ludomir w tem wszystkiem bawić się tylko myślał; Florynka Bóg wie co myślała. Ciotka, co o wielu rzeczach myśli, o tej pomyśleć zapomniała, że siostrzenica bardzo młoda, książe bardzo grzeczny, a kuzyn bardzo daleko. Coby z tego było wypadło, Bóg raczy wiedzieć. Ale szczęściem lub nieszczęściem, fama (co tyle ma gąb donoszących co trzeba i nie trzeba, po wsiach jak i w mieście) doniosła te wszystkie okoliczności, drugie tyle przykładając, nieprzytomnemu kuzynowi. Kuzyn się szczerze kochał i przytem gorączka. Wrócił jak najspieszniej, nie dał sobie czasu o nic się wypytać, tylko gwałtem szukał kłótni z Ludomirem. Mówią o pojedynku, co miał wtedy nastąpić, w którym kuzyn ranę odebrawszy długo w niebezpieczeństwie życia zostawał. Jak się to potem wszystko między nimi zakończyło, tego nikt nie wie i mimo moje starania dowiedzieć się i ja nie mogłem; a co mnie zaś najbardziej zadziwiło, to jest, że przyjechawszy tu onegdaj, zastałem księcia Melsztyńskiego, który z Warszawy, rozumiećby można że umyślnie przyjechał, i w najlepszej harmonji z panem młodym być się zdaje.
Może z całej tej historji będziesz mógł skleić jaki pasztecik, który ci się zda na co w twoich adoracjach do tej anielskiej Malwiny, czerniąc trochę w jej oczach Ludomira. Udaj się tylko do Dorydy, ona ci pewnie poradzi, a ja będę rad, jeśli tobie moja rada przyjacielska będzie pomocną. Bywaj zdrów, mój Królu! Wiedz, że ledwom już list dokończył, i nie prędko spodziewaj się drugiego.
Major Lissowski odebrawszy takowy list nic nie miał pilniejszego, jak udzielić treść jego Dorydzie, by z nią naradzić się, jakby go do zobopólnych ich interesów użytecznym uczynić. Wiedząc, że tego samego lata, w przeciągu którego książę Melsztyński był zabrał znajomość z Florynką, Malwina takoż Ludomira w Krzewinie była poznała, nie tyle nadziei czynić im to mogło oczernienia go w jej oczach;
Strona:Maria Wirtemberska-Malwina.djvu/125
Ta strona została skorygowana.