Strona:Marian Łomnicki - Wycieczka na Łomnicę tatrzańską.djvu/10

Ta strona została przepisana.

Nazajutrz 21 lipca powitałem ze wschodem słońca niewysławione Morskie oko. Cała okolica w ranném świetle innéj nabrała barwy; zdawało się prawie że nie ta sama co wczoraj. I Morskie oko w innéj, świetniejszéj przedstawiło mi się barwie. Mniemałem osłupiały, że przebywam w jakiéjś zaklętéj krainie, gdzie jeden czar wywołuje drugi bez końca, gdzie i najbujniejsza wyobraźnia okazuje się czczą i bladą.
W tyle, nad ciemno-szmaragdową powierzchnią tego potężnego stawu, o 57 morgach 534 sążniach kwadr. pow., w wysokości 4212’ n. p. m. (według Zejsznera, 4460 według Fuchsa, a 4500 wedł. Koristki) wznosi się majestatycznie ogromna Mięguszowska turnia, przyglądająca się w czystém zwierciedle Morskiego oka z dumą własnemu, promieniami wschodzącego słońca oblanemu obliczu; przy niéj na prawo osamotniony Mnich ranne zdawał sie szeptać pacierze. Na lewo (wschód) opasują zębate rysy dzikie wnętrze kotliny Czarnego stawu (4986 według Fuchsa, 5000 według Koristki n. p. m. o 37 morgach 66 sążniach kwadr. pow.) i rzucają olbrzymie cienie pod stopy Mięguszowskiéj. Tu i owdzie źlebami bieleją płaty śniegów, topiących się w przezroczystém zwierciedle jeziora. Nad brzegami, zwłaszcza w północném półkolu, czernieją ciemnozielone krzaki kosodrzewu, nad którym gdzieniegdzie skarłowaciałe, uschnięte wyglądają świerki.
Spuściłem się nad brzeg i wpatrywałem się z nieopisaną rozkoszą w cudnie piękną głąb, w źwir granitowy, który za najmniejszém załamaniem się promieni, w najpiękniejszych tęczowych mienił się barwach. Cały brzeg przedemną zdawał się wysadzony iskrzącemi brylantami. W tém otoczeniu, w tym cudownym stroju, Morskie oko prześcigło obrazy najbujniejszéj wyobraźni o podziemnych dyamentowych pałacach czarnoksiężników.
A jakie tu życie w tych kryształowych topielach! Gdy na chwilę nieruchome wtopisz w nie oko, wtedy zcicha podpływają ostrożne pstrążki (Salmo fario)