Strona:Marian Łomnicki - Wycieczka na Łomnicę tatrzańską.djvu/18

Ta strona została przepisana.

Po trudzącéj dwudniowéj przeprawie z Zakopanego do Szmeksu, poświęciłem z Walą cały dzień 22 lipca odpoczynkowi. Siedząc przy oknie, zwracaliśmy często oczy ku stronie wjazdu, a każdy turkot wozu zdawał się nam co chwila zwiastować przybycie drogich znajomych; atoli oczekiwania nasze ciągłego doznawały zawodu. Co więcéj, nie znalazłszy tu nikogo z rodaków, uczułem się samotnym w obcym dla mnie zupełnie świecie. I mój przewodnik Wala najwięcéj na to utyskiwał, powtarzając że tysiąc razy wołałby ten czas przesiedziéć w jakiéj górskiéj kolibie, niż słuchać połamanego według niego języka Słowaków, lub niezrozumiałych mu Węgrów. „Niéma tu, wołał, nasych ludzi!“
Wtém drzwi się otwiérają i wstępuje napół po wojskowemu ubrany nieznajomy, więcéj może niż średniego wieku, a z zapytania: „Czy tu prof. N?“ poznaje z radością nadlekarza Z. Nazajutrz, t. j. 23 lipca w południe, ziściło się spólne nasze oczekiwanie, bo nadjechał i p. N. Serdeczne było przyjaciół przywitanie, a po krótkiém wywczasowaniu, udano się na przechadzkę, dla rozpatrzenia się po okolicy Szmeksu.
Na drugi dzień po południu, podczas pory przechadzkowéj, opatrzeni narządami do połowu owadów, wyruszyliśmy, p. prof. N., p. Z., ja i Wala, na łowy w kwieciste klomby, gdzie rój skrzydlatych żyjątek zdawał się w skwarnych promieniach lipcowego słońca obchodzić jakąś nadzwyczajną uroczystość. Niezwykły widok przyrodników dybiących i tutaj na niewinne stworzonka, które miłym brzękiem ożywiały woniejące powietrze, sprowadzał ku nam ciekawych gości płci obojéj. Przypatrując się z zadziwieniem sposobowi łowów, najbardziéj się dziwowali, że z tak daleka przyjeżdżamy na tego rodzaju polowanie, że tego właśnie szukamy, na co oni obojętném zawsze patrzą okiem. Staraliśmy się wytłumaczyć zajęcie nasze ciekawie wypytującym się nas Węgrom, a przy bogatym połowie toczyła się przyjemnie nasza gawęda.
Następny dzień minął równie przyjemnie i pożytecznie, a gdy p. Z. na 26 lipca naznaczył swój wyjazd, postanowiliśmy także opuścić Szmeks i po zwiédzeniu najwyższych szczytów, wrócić przez Tatry do Zakopanego. Wieczorem 25 lipca stanęło