Strona:Marian Łomnicki - Wycieczka na Łomnicę tatrzańską.djvu/3

Ta strona została przepisana.

Mimo ciągłych słot, w czerwcu 1865 r. zwiédzałem pobliższe doliny tatrzańskie; ale dopiéro przy pogodzie w lipcu odważyłem się na wyższe szczyty, po których zwiédzeniu zapragnąłem być także na Łomnicy. Wtém niespodzianą odbiéram wiadomość, że szanowny mój profesor, dr. N., 23 lipca przybędzie do Szmeksu, na wycieczkę w najwyższe Tatr turnie. W tymże samym celu miał tam równocześnie zjechać gorący lubownik przyrody, dr. Z. z Pesztu, który bawiąc przed kilku laty we Lwowie, mimo wielostronnych obowiązków swego urzędu, z najszczerszém zamiłowaniem oddawał się motylnictwu. Rozumié się samo przez się, że tak dogodnéj sposobności nie mogłem opuścić. A miałem w kilku dniach widziéć, co mają Tatry najwspanialszego. Zaopatrzywszy się więc w żywność i potrzebne przyrządy do połowu owadów, opuściłem z przewodnikiem Walą Zakopane 20 lipca.
Chyżo minęliśmy głośne Kuźnice, zwróciliśmy się za dworem na lewo (na wschód) i drożyną leśną wyszliśmy wnet na podłużny grzbiet Boconia. Tu powitały nas piérwsze krzewy kosodrzewu, a naokoło roztoczył się śliczny widok na daleką wyżynę Nowotarską, nad którą w dali kilkomilowéj na zachodnio-północnym krańcu rozwielmożniła się. jak królowa Beskidu, wspaniała Babia-góra. Jéj głowa, niezaczepiona mgłą złowieszczą, zwróciła się pogodném obliczem ku staremu Giewontowi, co, niby mur wysoki, broni wstępu do szerokiéj doliny Kondratowéj. Tuż pod nami, po obu stromo pochylonych stokach Boconia, roztwiérają się dwie niewielkie doliny, których głębokie dna wyszyte są jasnozielonemi kobiercami polan. Od północy jest to dolina Olczyska, od południo-zachodniego boku dolina Jaworzynki wrzynającéj się pod samę Magórę.
Po chwilce jużeśmy i na Magórze, wzniesionéj nad poziom morza 5206 stóp według Zejsznera, a 5418 według pomiarów tryangulacyjnych. Obniżył się za nami Bocoń i łysa siostra Magóry, piękna Hala królowa. Tutaj przed oczami naszemi nowy wystąpił świat. Tuż pod nami roztoczyła się dolina