Strona:Marian Łomnicki - Wycieczka na Łomnicę tatrzańską.djvu/9

Ta strona została przepisana.

w pobliżu ujrzéć jaki szałas, którego jednak daremnie szukałem. Zatrzymałem się dopiéro okiem na słupie dymu wznoszącego się z pośród głazów, opodal północnego brzegu Wielkiego stawu. I tam to, według orzeczenia Wali, miała być Cicha koliba; ominęliśmy ją, wziąwszy się nieco na lewo. Wszędzie pomiędzy złomami granitowemi rozkracza się tu kosodrzew, a wśród niego w namule, osobliwie przy niższych stawach, kwitną bujne rośliny alpejskie, jak gdyby się nie lękały mroźnego tchu wiatrów północnych. Z pomiędzy nich wpadła mi osobliwie w oko największa i najbujniejsza goryczka o żółtym kwiecie (Gentiana punctata) i z nastrzępioną ślicznie główką różowo-fioletową rojnik górski (Sempervivum montanum).
Słońce zapadało już za turnie, gdyśmy zaczarowane zwierciadło Wielkiego stawu obchodzili. Mimo pośpiechu przewodnika, starającego się przed nocą jeszcze zdążyć do Morskiego oka, zatrzymałem się nad sławną siklawą[1], uprowadzającą wody z bratnich Pięciu stawów. Długo nie mogłem oderwać oczu, uderzony ogromem piękności; nie mogłem oderwać uszu od niepojętéj gry tonów siklawy, niby srébrnéj struny rozpiętéj na granitowéj arfie.
Idąc przez upłazistą Świstówkę, poglądałem jeszcze ciągle to w malowniczą, głęboką dolinę Roztoki, to na dziki, najeżony ponad nią Wołoszyn. Na zachodzie coraz silniéj czerwienieje niebo: pochodnia dnia zgasła; rąbki obłoczków tylko obwiedzione różem, niby eteryczne wieńce, unoszą się wysoko ponad skroniami Tatr zadumanych.
Wychodzę na ostatni garb Świstówki, a w mroku wieczornym nowe, nieznane mi otwarły się światy. To dolina Białki, a tam w zacieniu z pod olbrzymich turni świéci się zwierciadło tajemnicze Morskiego oka, wyżéj zaś wyziéra z jeszcze ciemniejszego tła Czarny staw.

Z zapadającą nocą doszliśmy górnego krańca regli. Tu przy ogniu buchającym ściętego smereka, pod gołém niebem, zasianém milionami światów, szydzących może z maleńkości ogromów naszych, przepędziliśmy noc dziwnie piękną, prawdziwie lipcową.

  1. Tak nazywają Podhalanie każdy wodospad.