Strona:Marian Bartynowski - Obchód świąt Bożego Narodzenia w Polsce.pdf/13

Ta strona została przepisana.

w biesiadach i pijaństwach“,[1] jak niemniej przestrogę przypowieści Salomonowych,[2] odnoszącą się do nadużycia wina.
Celem rozmowy, toczonéj wówczas, nie była ona tylko sama, ale wzajemny pożytek, zanadto bowiem dobrze biesiadnicy wiedzieli, iż: „z każdego słowa próżnego, któreby.... wyrzekli, dadzą liczbę w dzień sądny“.[3] Po skończonéj uczcie, wzywano poszczególnych zgromadzonych, iżby śpiéwali, ku czci Bożej: albo ustępy z Pisma św. t. j. po największej części psalmy, lub pienia własnego układu; tu najlepiéj można było osądzić, jak się kto zachowywał przy uczcie, czy był miernym w używaniu wina.
Nie jest nieprawdopodobném, iż przy końcu następowała składka na wdowy, siéroty, ubogie.

Zebranie zamykano modlitwą, „dziękując zawsze za wszystko w Imię Pana naszego Jezusa Chrystusa Bogu i Ojcu“.[4] Że modlitwa ta końcowa zbawienną była dla ucztujących, objaśnia św. Chryzostom l. c.: „Opus est itaque nos et mensam petentes et desistentes: Deo gratias agere. Ad hoc enim paratus, nunquam in ebrietatem decidet aut in solentiam, nunąuam crapula disrumpetur, sed orationis expectationem pro fraeuo sensibus habens impositam, cum debita modestia ex omnibus appositis sumet et multa ąuidem animam, multa etiam benedictione corpus implebit“.

  1. Ad Rom. XIII. 13.
  2. Prover. XXIII ad finem cap.
  3. Mat. XII. 36.
  4. Ad Efes. V. 20.