Strona:Marian Bartynowski - Obchód świąt Bożego Narodzenia w Polsce.pdf/17

Ta strona została przepisana.

z pomiędzy uchwalonych na tém zebraniu, brzmi: „Si quis despicit eos, qui fideliter agapas, id est convivia pauperum exhibent et propter honorem Domini convocant fratres, et noluerit communicari huiuscemodi vocationibus, parvipendens quod geritur, anathema sit“.[1]

Jak wszędzie, tak i tu szybko potrafiły się wkraść nadużycia. Już Apostoł narodów napomina Koryntyjan w liście I., rozdz. XI., w. 20 i następnych: „Gdy się tedy wespół schodzicie, już to nie jest używanie wieczerzy Pańskiéj. Bo każdy wieczerzą swą wprzód stawia ku jedzeniu. A więc jeden łaknie, a drugi jest pijany. Iżali domów nié macie do jedzenia i picia? albo Kościołem Bożym gardzicie? i zawstydzacie tych, którzy nié mają? cóż wam rzekę? chwalę was. W tém nie chwalę“. I kończy ten klassyczny rozdział słowy: „A tak, bracia moi, gdy się schodzicie ku jedzeniu, oczekiwajcie jedni drugich. Jeżeli kto łaknie, niech jé w domu: abyście się na sąd nie schodzili. Lecz inne rzeczy, gdy przyjdę, postanowię“.[2] Jasna rzecz, że te uczty, tracąc symboliczne znaczenie, stawały się tylko biesiadami, przy których bogaci zapominali o ubogich, a które wcale nie przysposabiały do obchodzenia, w myśl Kościoła świąt, nazajutrz przypadać mających. Swoboda, udzielona Kościołowi przez Konstantyna i zwiększająca się liczba wiernych, odjęły w części poprzednie znaczenie agapom. Z drugiej strony, nadużycia, jakie się do nich wkradały, były

  1. C. 1. D 42.
  2. l. C. v. 33. 34.