Strona:Marian Bartynowski - Obchód świąt Bożego Narodzenia w Polsce.pdf/24

Ta strona została przepisana.

drugich, uczy, że mamy się wzajemnie miłować i ostatni nawet kawałek chleba podzielić z bliźnimi.
Pomiędzy życzeniami, słyszymy powtarzane, na ziemiach całéj Polski: „Dosiego roku“. Archeolodzy nasi suszą sobie głowę nad wytłómaczeniem tego zwyczaju; podają cały szereg hipotez, z których jedna jest mniej prawdziwą od drugiej. I tak najpowszechniejsza brzmi, jak następuje: Bardzo dawno, we wigiliją Bożego Narodzenia, umarła w Krakowie, sędziwa, zacna pani, imieniem Dorota, któréj śmierć budziła życzenie, aby tyle lat przeżyć, tak szczęśliwie, jak ona. Wielu autorów to twierdzenie przytacza; nie wynika jednak z tego, iżby ono było prawdziwém, jak tego dowodzi ta okoliczność, iż o owéj mitycznéj Dorocie, pomimo iż jéj imię przez tyle lat tyle ust wymawia, nic więcéj nad to, co powiedziałem, najuczeńsi historycy nie umieją powiedzieć, podczas gdy o takiej n. p. Małgorzacie z Ziembocina, żyjącéj jeszcze za czasów Bolesława Szczodrego i przecież nierowniéj mniéj wspominanéj, wszędzie wiedzą, jak dawna Rzeczpospolita długa i szeroka.
Ignacy Potocki znowu mówi, że Dosiego roku powstało od do wszego czyli do wszelkiego roku. Wprawdzie po łacinie mówi się: ad multos, ad plurimos annos, ale po polsku w powiedzeniu: do wszego roku, nie wie się właściwie, czego się życzy.
Inni zapewniają, że „Dosiego roku“, znaczy, do przyszłego roku i wyraża się tém życzenie doczekania powtórnej chwili takiego życzenia; niektórym się zdaje, że to znaczy do setnego roku,