Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

doktor, ale mi się zdaje, że tamby i sam Chałubiński z Baranowskim nie wiele poradzili.
Jeszcze może tego małego Szlarkiewicza jako wyratuję, ale to takie wątłe, anemiczne, przeźroczyste, skóra i kosteczki, nawet nie kości; same chrząstki.
Czternaście lat; co to za wiek!?... Musiał być od urodzenia źle odżywiany.
Nie miałem czasu wypytać się lepiej o niego. Matka musi być widocznie szwaczką, bom widział maszynę i jakiś stanik rozpoczęty w jej rękach.
Mieszkają w oficynie, na trzeciem piętrze, w jednej izdebce z kuchenką.
Bieda wielka; to widać ze wszystkiego.