Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

cyi. Dawała mi do poznania, iż nie była do takiego losu stworzona; wspominała coś tam o jakimś folwarku, o ojcu, który trzymał dzierżawę, o siostrze, która wyszła dobrze za mąż; ale mówiła tylko półsłówkami, bo widać nie śmie jeszcze wciągać mnie obcego w swoje konfidencye.
Trzeba się jej przed kim wyżalić, to poznać zaraz, a najpewniej nie ma nikogo.
Musiała pójść za mąż trochę późno, bo dzisiaj już ma przeszło czterdziestkę i taka jakaś zwiędła, zahukana, sterana pracą i niedostatkiem, że aż przykro spojrzeć na nią.
A tego chłopca swego musi kochać, i on ją!....
Chwilami przypomina mi zu-