Teatr nowy pod świeżą reżyseryą p. Ludwika Śliwińskiego w krótkim przeciągu czasu wystawił nam drugą sztukę oryginalną. Zabrawszy znajomość z „Florkiem“ lwowskiéj spółki Abrahamowicza i Ruszkowskiego, znaleźliśmy się zeszłéj soboty „W Tatrach,“ dzięki znanemu humoryście, p Klemensowi Junoszy, który podjął się być przewodnikiem warszawskiéj publiczności w téj górskiéj wyprawie.
Podróżowało z nami liczne towarzystwo mieszanéj narodowości, bo Polacy, i Węgrzy, i Słowacy, i Niemcy, kompania wesoła, która grą, śpiewem i tańcami próbowała nam czas uprzyjemniać.
Nie można powiedziéć, abyśmy pojedyńczych osobistości tych nie znali i nie spotykali się z niemi pod inném nazwiskiem i w innych okolicznościach; ten wzgląd nawet odebrał wiele uroku całéj wycieczce „w Tatry,“ która obfitowała w przygody drobiazgowe i w wypadki prawie nieprawdopodobne, ale mimo to zajmujących wrażeń nie wiele nam dostarczyła.
Najlepiéj wyszli na tém państwo Strzelscy, którzy po rozwodzie spotkali się przypadkiem na drodze do Morskiego Oka w Roztoce, i jakgdyby nigdy nic między nimi nie zaszło, zasiedli do przekąski przy jednym stole, a potém wspólnie z całém towarzystwem odbywali dalszą wycieczkę w góry.
- ↑ Sztuka ta nie została wydrukowana, najprawdopodobniej zaginęła. (Anna Wereszczyńska „Ostatni Mohikanin drobnej szlachty“ i „niezrównany monografista Żydów“. Żywot Klemensa Junoszy-Szaniawskiego, Lublin 2008).