całe wesele Giewonta z Kaśką, aby się goście podczas słoty nie bardzo nudzili, więc i śpiewów, i tańców nie zabrakło, i mogły od razu trzy szczęśliwe pary stanąć obok państwa młodych z ludu, bo p. Mąkiejewicz z pojedynku skorzystał o tyle, że sobie dwóch rannych ptaszków złowił na zięciów i zabrał Węgrów w niewolę Hymenu.
Z reszty towarzystwa wymienićby wypadało pannę Reginę Dumiecką, ciotkę pani Strzelskiéj, pannę dobrze przywiędłą, która się wszelako ma za różę jerychońską i spodziewa się rozkwitnąć w małżeńskim stanie, byle tylko p. Rzecki dał się choćby przemocą zaprowadzić do ołtarza. Nie wiedziéć po co, ale przyczepił się także do kompanii Józio Hulewicz, gimnazista, który chciał koniecznie w górach udawać dorosłego kawalera, palić cygara z najgorszym skutkiem i umizgać się do kobiet bez wszelkiego jeszcze skutku.
Strona:Marian Gawalewicz - W Tatrach, wodewil w 4-ch aktach Klemensa Junoszy.djvu/3
Ta strona została uwierzytelniona.