Strona:Marian Pilot - Panny szczerbate.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.



CZEREŚNIARZ I DZIEWCZYNA

I

Z rozbiegu buchnął w bruzdę; leżał przyciszając oddech.
Po zajęczemu uniósł głowę, ostrożnie rozsunął giętkie łodygi żyta. Nie było nic widać, przestraszył się, podpełzł na brzuchu.
Dziewczyna była o cztery kroki, przeraził się, że dojrzy go lub usłyszy. Znów przypadł twarzą do parzącego piachu, ale uniósł się zaraz.
Dziewczyna stała z zadartą głową, przymrużonymi oczyma, patrzyła w górę i grabiami łowiła czereśniową gałąź. Gałąź otrząsała się ruchem nerwowym i krótkim.
Krew szarpała nim, zmuszał się do bezruchu. Obmacywał jej nogi, szare od kurzu stopy, łydki kanciaste od napiętych mięśni, miękko okrągłe kolana. Ślizgał się po udach, gładkich i gorących w jego myśli, bo podciągnięta spódnica odsłaniała ich jasny rąbek tylko. Kurcz zwierał mu zęby, gdy pełzł ręką po jej brzuchu, wypukłym i twardym. Gniótł jej piersi, gryzł usta, ciemne od krwi, darł zrudziałe od słońca włosy. Suchy piach skrzypiał w dłoniach.
Dziewczyna odrzuciła grabie i śpiesznie szarpała czereśnie do rozpostartego fartucha, chwytała je ustami, łyskały jej zwilżone sokiem wargi.
Wiedział, że trzeba podczołgać się jeszcze krok,