MILAN Patrząc na Nolę. Żałuję, że zmartwiłem panią doktorową...
NOLA Cicho, błagalnie. Przecież jeszcze nic nie wiadomo... zmiłujcie się!... Nie chcąc zwracać uwagi, siada w rogu salonu.
JERZY Zamyślony. Tak — — Brodziec, troje dzieci... żona... Co ja będę miał z tą żoną... No, może Bóg da, że to nie on...
Milan na sekundę wychodzi aby zdjąć płaszcz skórzany.
NOLA Żywo, odwracając się. Życzysz źle Jastrambowi?
JERZY Nie, ale ty nie wiesz, co to jest krzyk takiej wdowy!
NOLA Z dreszczem. Wierzaj mi, że śmierć Jastramba wywołałaby krzyk, jakiegoś jeszcze nie słyszał!
JERZY Dziwnie. Ale to nie byłby legalny krzyk... Musiałby przebrzmieć w ukryciu... Nie wiedziałbym o nim, mam nadzieję... co?
NOLA Nie wiem.
Wraca Milan.
JERZY Weź i to pod uwagę, że Jastramb znany jest ze swej brawury. Lata tuż nad ziemią, widać mu na niczem i na nikim nie zależy...
MILAN Nie martwmy się przedwcześnie, moi państwo, nie przewidujmy! Tylko piątkowe kraksy bywają złośliwe.
JERZY Masz! Czekałem tylko na jakiś neurogenny zabobonik. Więc bądźmy jaknajlepszej myśli, bo dzisiaj dopiero środa i mamy czas... Nola, każ nam dać herbaty... trzeba się pokrzepić.
Nola dzwoni na służącą, która w dalszym ciągu, w toku rozmowy robi przygotowania i zakłada kontakt grzejnika. Nola jej pomaga. Po ukończeniu misji swojej, służąca cicho wychodzi w nieokreślonym czasie dalszego djalogu, co nie będzie zaznaczonem, jako nowa scena.