NOLA Ach! Nie mówmy, nie mówmy o tem...
MILAN Wciąż nieprzekonany. Pani doktorowo — więc nie mówmy... ale raz jeszcze proszę o przebaczenie. Życie winne, nie ja... Całuje jej ręce z wahaniem. I przepraszam, chciałbym się jeszcze o jedno zapytać... Co mam zrobić z listami — — odesłać czy spalić... Choć to dla mnie cenna pamiątka, ale sądzę, że pani będzie wolała... Urywa, wzruszony.
NOLA Trochę nieprzytomnie, patrząc w okno. Z listami?... Uśmiech, ruch głową jakby zdziwienie nad sobą. To ja pisałam listy?... Odesłać... sama je zniszczę... Przytomniej. O tak, proszę odesłać — prędko.
MILAN Rzeczowo. Pocztą niebezpiecznie. Chyba, że odniosę osobiście... są zapieczętowane.
NOLA Tak... Zresztą czy to już nie wszystko jedno?...
MILAN Nie powinny wpaść w niepowołane ręce... Mogłaby być przykrość...
NOLA Z gorzkim uśmiechem. Och, oby wpadły!... Zgadzam się na to! Byle miały w czyje ręce wpaść...
MILAN Nie rozumiem pani...
NOLA Gorąco. Oby te niepowołane ręce były, oby mi je Bóg zachował. Mniejsza o wszystko inne...
MILAN Co pani się stało... Ach, zły jestem na siebie, słowo daję... Całuje ją po rękach.
NOLA Wyrywa ręce. Już, już dobrze...
MILAN Zmartwiony i sztywny. Nie będę dłużej swoim widokiem... który panią najwidoczniej drażni...
JERZY Wraca z proszkami, szklanką wody. Jest węgiel Oczyszczający, dobrotliwy środek...
NOLA Spojrzawszy. Ależ to nie węgiel! To tabletka nervocitiny!
Ostatnie, dalekie głosy burzy.