JASTRAMB Gorączkowo. Mniejsza o to, mów...
NOLA Tęsknie, biednie. Po jednym wieczorze, spędzonym ze mną — nie przyszedł więcej. Widzisz, los mścił się na mnie za to, że nie umiałam czekać na ciebie.
JASTRAMB Surowo. Daj spokój! To podłość!
NOLA J. w. Dlaczego? Szczerość jest zawsze dobra!
JASTRAMB Ale może ty cierpiałaś... Zbliża się, litośnie pochyla nad nią.
NOLA Z nagłą falą dumy. Och, prędko zapomniałam!
JASTRAMB Sucho. Ach, tak? No a Milan?
NOLA Zmęczona bardzo. Zaręczył się z inną i dlatego zerwał nasz krótki romans — —
JASTRAMB Łapie się za głowę. Nie do wiary! I pomyśleć, że ja ich tak lubiłem! Cóż za brutalność...
NOLA Zastanowiwszy się. Byli w swojem prawie — — szukamy się, rozłączamy, mijamy — — czyż można od amora wymagać humanitarności?
JASTRAMB Oddychając głęboko i obcierając czoło. Nic to, nie... Nola... jesteśmy wysoko ponad kłamstwem! Ale cieszmy się teraz... Czujesz wysokość? Czujesz, jak nam duszno obojgu? Jak zimno? Zdałyby się maski z tlenem. Ale to nic. Rekord wyżyny!... A każdy rekord kosztuje trochę zdrowia... Odpycha jej uścisk. Nie, nie teraz — puść — przebiorę się i wrócę... Proszę cię, nie odchodź nigdzie... Wiem, że to było poświęcenie z twojej strony — —
NOLA Ekspiacja, mój drogi — — gorzka ekspiacja... Uśmiecha się smutno.
JASTRAMB Nagle. Gdybym nie wrócił, żałowałabyś mnie?
NOLA Głęboko, prawdziwie. Nie.
JASTRAMB Krótko. I słusznie. W drzwiach, cicho, zwolna, miłością, z uśmiechem. Nola... nie bój się... ja wrócę...
NOLA Cicho. Wrócisz, wrócisz, moje dziecko!
Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.