JASTRAMB Zmartwiony. Na uboczu? Dlaczegóż tak... Cóż to za zniechęcenie?
HERRUB Z lekkim sarkazmem. Przeciwnie! Jestem pełen entuzjazmu! Spotkał mnie wielki, niezasłużony los: żyję... Ale widzisz: zrozumiałem wspaniałość z życia dopiero w chwili, gdy moja spalona twarz czyni mnie już audytorem, a nie nadawcą fal życiowych.
JASTRAMB Gestem lekceważenia. Gabryś! za wiele sobie z tego robisz... To nawet klasowo wygląda, jeśli chodzi o sport.
HERRUB Dla was moi drodzy. Ale kobiety...
JASTRAMB Ech, kobiety! Jest tylko jedna. Wierzaj mi, bracie: tylko jedna.
HERRUB Z uśmiechem. Wiesz, że ja to samo myślę. Zgadzamy się.
JASTRAMB To zabawne! Któż to jest?
HERRUB Krótko. Nie znasz.
JASTRAMB No i co? Nie masz szans?
HERRUB Nigdy nie pragnąłem, aby wiedziała, co dla niej czuję.
JASTRAMB Trochę lekceważąco. Mój Boże!
HERRUB Zapalając się. Pociąga ją uroda młodych — ich beztroska i zmysłowość — ale zawiodła się już kilka razy — myślałem więc, że przez kontrast zyskam w jej oczach, że i mnie wreszcie zauważy — ale niestety, właśnie teraz widzę ją poraz pierwszy prawdziwie zakochaną — —
JASTRAMB Stara się współczuć. No, nie! — To przykre...
HERRUB Pozostaje mi tylko modlić się, aby to jej uczucie pozostało należycie ocenione...
JASTRAMB Modlić się o to? No, to już jest lekka przesada!
HERRUB Obserwuję ją nieustannie. To moja gra i jedyna przyjemność. Znam jej wszystkie życiowe kapotaże, z których
Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.