JASTRAMB Z zaciętością. Nie! Siada.
HERRUB wybiega, BUFETOWY pozostaje w drzwiach. Po chwili spogląda na siedzącego bez ruchu Jastramba. Podchodzi, patrzy na niego.
BUFETOWY Pan kapitan, to aż jakby skamieniał! Pan Kapitan był zawsze dobrym kolegą. My tu za bufetem wszystko wiemy! Oj, ale kto wie, czy nie będzie biedy z narzeczoną? To zdaje się był pan porucznik Milan. Ej, Boże, coraz to jakieś zmartwienie. Co tu tych kielichów goryczy, jak to mówią, było już wypitych, toby ich cały nasz kredens nie pomieścił! Nie zostałbym lotnikiem, żeby mnie na kolanach prosili! Wraca przed kasyno i tam gada z żołnierzami.
Wkrótce gwar i rumor w kasynie. Gorączka. Po chwili przez kasyno przechodzą do saloniku na lewo: płacząca Lotka, prowadzona przez Nieborowskiego i swoją przyjaciółkę, pannę Marysię.
NIEBOROWSKI Przechodząc, do Lotki. Ależ nic się nie stało! Co najwyżej potłukli się trochę, niech się pani uspokoi!
MARYSIA Do Nieborowskiego. Panie poruczniku! Prędko zimnej wody i jakąś serwetkę, Loteczka się położy w saloniku i zrobimy jej kompres na serce.
Ruch na scenie. Marysia wchodzi z Loteczką do saloniku na lewo, Nieborowski z Bufetowym biegnie do bufetu na prawo, poczem z serwetką i karafką w ręku biegnie do saloniku. Marysia odbiera od niego wodę i zamyka drzwi do saloniku. Nieborowski zatrzymuje się, a widząc siedzącego wciąż bez ruchu Jastramba, podchodzi ku niemu.
NIEBOROWSKI Panie kapitanie! Pan widział, co się stało?
JASTRAMB Zimno. No, cóż? Stuknęli się.