Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

NIEBOROWSKIMówi pan to, jak rzecz zupełnie zwykłą. Obaj są ciężko ranni.
JASTRAMBNic im nie będzie! Jeśli się nie grobnęli na miejscu...
NIEBOROWSKINiezadowolony. Zanadto sportowo traktuje pan tę sprawę.
JASTRAMBSpokojnie. Kochany panie poruczniku! Dzisiaj oni — jutro ja albo pan.
NIEBOROWSKIPorywczo. Dziękuję bardzo, panie kapitanie! Nie wybieram się jeszcze na tamten świat! A i panu z pewnością życie się uśmiecha!
JASTRAMBZwolna, przeczący ruch głową. Mnie? Złym pan jest obserwatorem, Panie Jasiu. Bierze papierosa. Z trzaskiem zamyka papierośnicę.
BUFETOWYWygląda. Panience słabo!
Pisk MARYSIKropli!
NIEBOROWSKILecę po walerjanę do izby chorych! Wybiega z lotniska.
Wchodzi Nola.

SCENA 10: NOLA, JASTRAMB.

NOLA stoi bez ruchu.
JASTRAMBCóż tak na mnie patrzysz, Nola?
NOLAMój mąż pojechał na miejsce wypadku, a ja szukałam przedewszystkiem ciebie... prawda, że oni żyją? Uspokój mnie...
JASTRAMBNajgorsze to, że przestrach może ci zaszkodzić... Tyś taka nerwowa, kochanie... chodź stąd, chodź...
NOLAZ oburzeniem. O mnie teraz mówisz? O moich nerwach?!... Ależ tam życie ludzkie w grze!
JASTRAMBPosępnie. Nie dbam o nie, jak nie dbam o swoje własne Ciska papierosa przez drzwi na trawę.