LOTKA Wybuchając zwolna. Otóż wie pani, o kim Andrzej mówi w gorączce? Nie o mnie. Kogo woła po imieniu? Nie mnie. Panią!! Zrozumiałam, że on się w pani kocha. Ale czem jest dla pani cały ten wypadek? Ot, zmartwieniem z grzeczności. Raczy się pani łaskawie interesować, dowiadywać! Zakrywa oczy chusteczką. A ja straciłam narzeczonego jeszcze przed tym wypadkiem...
NOLA Sama pani mówi, że jest teraz nieprzytomny! Andrzej w normalnym stanie myślał tylko o pani, wiem to napewno!
LOTKA Nie wierzę już...
NOLA Zaburzenie pamięci, jakaś gra podświadomości.
LOTKA Kocha tylko panią... Chmurnie. I to nieszczęśliwie! Sądząc ze wszystkiego.
NOLA Wzruszając ramionami. Gorączka potasowała mu wszystkie karty i dziwna z tego wyszła kabała.
LOTKA Bardzo dziwna. Ja już teraz nic nie wiem — czy się gniewać, czy go żałować? Byłam dla niego tylko plasterkiem na ranę w sercu. Bo gdzież pani, taka doświadczona i ja... Z głębokim żalem. I wie pani, co on jeszcze powiedział do siostry szpitalnej: „Zabierzcie to cielątko“ — to znaczy mnie — „bo mnie denerwuje“! Cielątko! Nie do wiary, prawda! Kiwa główką i wyciera nosek.
NOLA Serdecznie i bezradnie. Panno Loteczko! Moje biedactwo!
LOTKA Wszystko przepadło. Nawet wspomnienia. Ale to i lepiej. Jak ja się martwiłam z początku, kiedy sobie uświadomiłam, że może byłam po części winna temu, co się stało...
NOLA Jakto, pani? Dlaczego?
LOTKA Bo obaj prosili mnie, abym im nie mówiła „szczęśliwej drogi“. A ja jednak uparłam się... i powiedziałam, i kwiaty dałam i machałam chusteczką... Nieborowski wprawdzie twierdzi, że to są przesądy...
JASTRAMB O, to śmiałe, jak na Nieborowskiego!
Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/66
Ta strona została uwierzytelniona.