NIEBOROWSKI Pani doktorowo! Spotkała mnie wielka i niezbyt przyjemna niespodzianka. Przenoszą mnie do lotnictwa morskiego i muszę pojutrze meldować się na miejscu nowego przydziału. Może to i dobrze dla mnie, bo się oderwę od wrażeń ostatnich dni. Chodzę przecież jak nieprzytomny, wciąż jeszcze uwierzyć nie mogę! Co za szkoda tych ludzi! Kobuz naprzykład, ile w nim było życia, ile energji!
JASTRAMB Tego nie zauważyłem — stale ziewał.
NIEBOROWSKI Ale latał z ogromną brawurą! A biedny Andrzej — w przeddzień ślubu.
JASTRAMB To małżeństwo byłoby również katastrofą w swoim rodzaju! W sanatorjum rozmyśli się napewno.
NIEBOROWSKI Dlaczego? Panna Lotka jest cudna z tą swoją naiwnością. I jak ona go kocha!
JASTRAMB Cóż — byłby dla niej świetną partją — ot wszystko.
NIEBOROWSKI O, Andrzej wogóle podobał się kobietom!
JASTRAMB wzrusza ramionami.
NIEBOROWSKI Widziałem takie, które za nim szalały!
JASTRAMB Dotknięty. Szalały! Pan zawsze mówi superlatywami, to zła maniera, niech mi pan wierzy! Radziłbym panu oduczyć się tego.
NIEBOROWSKI Dobrodusznie. Panie kapitanie... przyznaję! Może to źle, że mówię zwykle tak, jak oddycham: pełną piersią, bez zastanowienia. Szczególniej, że i Milan i jego narzeczona budzili we mnie zawsze szczery podziw. Kto ma oczy i serce, ten musi się zachwycać panną Lubówną!
JASTRAMB Pan nigdy nie będzie umiał odróżnić plew od ziarna!
NIEBOROWSKI Zgorszony. Doprawdy, czemże ona zasłużyła na takie porównanie? Pan kapitan jest ostry w sądach... Acha, prawda! Miałem polecenie od jej mamy, aby przynieść
Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/69
Ta strona została uwierzytelniona.