Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

JASTRAMBOdprężony. Ach, więc o tę panią wogóle chodziło! Winszuję!
NIEBOROWSKITracąc głos z oburzenia. Ożenię się z nią, gdy tylko otrzymam pozwolenie!
JASTRAMBMnieby to miało w czemkolwiek przeszkadzać?... Ale wątpię, aby panu udzielono zezwolenia na małżeństwo z panią Ptaszeczkową.
NOLAPanie kapitanie, pan obraża osobiste uczucia mojego gościa!
JASTRAMBWyraźnie. Pani daruje, ale pomimo najszczerszych chęci nie mogę brać serjo ani porucznika Nieborowskiego, ani pani Ptaszeczkowej.
NIEBOROWSKIBlady, uroczysty. Pan mi za to odpowie. Panie kapitanie...
JASTRAMBJestem do pańskiej dyspozycji.
NIEBOROWSKIZ ukłonem. Pani pozwoli, że się pożegnam.
NOLANie, nie, panie Jasiu! Nie pozwolę panu odejść.
W drzwiach staje HERRUB.
NOLANareszcie! Pan Herrub! Niech pan patrzy... Wskazuje na stojących sztywno młodych ludzi — bezradny gest. Nieporozumienie!

SCENA 7: CIŻ, HERRUB.

HERRUBW obecności pani? Niewiarogodne!
NIEBOROWSKITo nie z mojej winy.
HERRUBWszystko jedno z czyjej, ale muszą panowie przedewszystkiem przeprosić panią domu.
NIEBOROWSKINajmocniej przepraszam, pani doktorowo!
JASTRAMB...i ja. Kłania się NOLI.
NIEBOROWSKISztywno. Ja się jednocześnie pożegnam!
HERRUBSerdecznie. Nie pójdziesz nigdzie, głuptasie!... Pani pozwoli, że rozwikłam tę sprawę. Siadajcie państwo.