Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

Nieboraczku. Trzymać się proszę ciepło. Nie wpadać w morze, unikać pilotów-warjatów. Cofam wszystko, co mówiłem o pani Wandzie.
NIEBOROWSKIJ. w. Ach, co tam pani Wanda! Dla pana mam stokroć większy kult!
JASTRAMBGładząc go po ramieniu, nieco drżącym głosem. Jest młoda, piękna, wogóle... pierwszorzędna... A czasem rozumiesz, zbierze się coś w człowieku ...i niema rady... piękna pani Wanda — piękna...
NIEBOROWSKIPatrząc mu w oczy. E, panie kapitanie, mnie tylko lotnictwo prawdziwie obchodzi! Pan kapitan nie wie, jak go zawsze podziwiałem! Życzę panu światowej sławy, na którą pan zasłużył. A jeśli pana czemkolwiek kiedy — mimowoli — obraziłem, to proszę mi wybaczyć. Głos mu się łamie.
JASTRAMBDobrze. Postaram się. Ze łzami prawie. No, no! Nieboraczku! nie rozczulajmy się zbytnio.
NIEBOROWSKIŻegnam was. Cześć. Salutuje długo od drzwi, patrząc na Jastramba.

SCENA 11: NOLA, HERRUB, JASTRAMB.

Dzwonek telefonu. NOLA podbiega, chwyta słuchawkę, mówi w nerwowem podnieceniu, oddając Herrubowi słuchawkę.
NOLASzpital wojskowy. Panie Gabrjelu, proszę za mnie odebrać — ja nie mogę — mam złe przeczucie...
HERRUBBierze słuchawkę telefonu — głosem bezbarwnym. Hallo. Słucham. Tu kapitan Herrub. Tak. Tak. Zakomunikuję. Odkłada słuchawkę zwolna, patrzy na Nolę i Jastramba.
NOLAZ nagłą trwogą. Co? co się stało? co?
JASTRAMBZe strachem. Jakie wiadomości?
HERRUBZwolna. Są wiadomości takie, jakie cię powinny ucieszyć... Jastramb mając nieczyste sumienie, przeraża się, tembardziej, że i Nola jest blada i przerażona.