JASTRAMB Biorąc ją za rękę. Teraz pozostaje tylko jedna kwestja: twój mąż.
NOLA Muszę go wybadać. Gdyby zanadto cierpiał...
JASTRAMB Gorączkowo. To nic... To nic. Musimy przejść nad tem do porządku dziennego. Jedno cięcie, sprawa załatwiona i krótsze cierpienie.
NOLA Nie chcę żadnych cięć... daj mi czas, abym go mogła zwolna przygotować. To człowiek nauki... Trochę dziwak, ale dobry jak dziecko, nie krzywdźmy go!
NOLA O tak! Idąc z nim do okna. Jak cicho, jak niebiesko...
JASTRAMB Wkrótce zaczną się loty.
NOLA Wskazując. Patrz, nietoperz.
JASTRAMB Robi rundy na pełnym gazie... NOLA? A więc wszystko zapomniane —
NOLA Jak echo. Wszystko darowane...
JASTRAMB i NOLA obejmują się i całują na tle okna. W pokoju robi się coraz błękitniej od zmierzchu. Drzwi skrzypnęły, ale oni nie słyszą... Wszedł LEKARZ, zapalił nagle lampę w drzwiach.
JASTRAMB odsunął się od Noli, zapalił papierosa. JERZY zmięszany, robi nieokreślone gesty.
JERZY No cóż, moi państwo, rozmawiają sobie, jak widzę! Spostrzegł czarne strzępy w popielniczce. A to co? Tyle niedopałków? Nola, ty nie masz sumienia! Pozwalasz tyle palić lotnikowi! Pauza. Zmiana tonu, którego Jerzy wyraźnie szuka