Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

sieci między niebem a ziemią, aby w nią łapać spadających w korkociągu.
NOLAPrzesadzasz! Wypadków jest podobno z roku na rok coraz mniej! Postęp w konstrukcji.
Błyskawica.
JERZYPrzerywa jej, z nieco sztuczną swobodą. Poczekaj, poczekaj, niech tylko Jastramb cało dzisiaj wróci, to już dobrze będzie! Nie patrzy na Nolę.
NOLAOtwiera usta, zakołysała się, ścisnęła ręką poręcz krzesła. Ach, więc to Jastramb poleciał! Nie wiedziałam...
JERZYOn i Brodziec.
NOLABiałym głosem, siląc się na spokojny ton. I myślisz, że oni nie wrócą?
JERZYNo, no, uspokój się! To są za dobrzy piloci, aby narażać siebie i maszyny. Gdy będzie źle, Jastramb siądzie na jakiej hali i zabawi się w Janosika. Co innego, że na taki czas tylko polski lotnik odważa się lecieć. Niemcy nazywają to: „Das Polnische Flugwetter“...
Błyskawica.
NOLAOparta, zwieszona prawie na oknie. Błyska się... gdzie oni mogą być teraz? ...Mam najgorsze przeczucia...
JERZYUkłada się na kanapie. Pod głowę podsuwa sobie jedwabną poduszkę, przeciąga się znowu. Masz złe przeczucia? To depresja wywołana przez burzę. Mam pacjentkę, zresztą bardzo miłą, która też ma „przeczucia“ i tak ci się boi grzmotów, że włazi wówczas pod łóżko, ale tam znowu mdleje, usłyszawszy chrobotanie myszy. To jest bardzo sympatyczne, lecz nie sprzyja równouprawnieniu kobiet, bo tam pod łóżkiem nie spotka się nigdy z mężczyzną.
NOLAZapatrzona w okno. Nie powinno być drzew tej wysokości w pobliżu lotniska — jak one dzisiaj groźnie szumią...
Wiatr wyje, drzewa huczą.